[ Strona główna ]

RACJE

Migiem

KOMENTARZE


Joanna Hańderek

W BETONOWYCH BUTACH KOŚCIOŁA


Stwierdzenia:„dziecko nieurodzone”, „przyrodzona i niezbywalna godność”, czy „należyta ochrona tego centralnego dobra” brzmią jak słowa wyjęte z encykliki, katechizmu lub książki o metafizyce. A tymczasem są to fragmenty uzasadnienia wyroku Trybunału Konstytucyjnego magister Juli Przyłęckiej. Widać wyraźnie, że Pani Magister ostatnio lektury sobie pomyliła, czego nie zrobiła Profesor Łętowska, mówiąc, że powoływanie się w tym samym, mętnym tłumaczeniu na Konstytucję i zawarty w niej art. 38 jest nadużyciem. Wprawdzie, jak podkreśla Prof. Łętowska, artykuł 38 mówi o ochronie życia, ale wcale nie stwierdza, że zaczyna się ono w chwili poczęcia. Życie w Konstytucji ujmowane jest w odniesieniu do tego zjawiska, które daje się zakwalifikować prostymi kategoria naoczności, bez metafizycznych wywodów prowadzących do konkluzji, że parę komórek, zygota lub płód mają podmiotowość. Problem w tym, że w Trybunale Konstytucyjnym zasiadają ludzie próbujący gorliwie się wykazać, że są czegoś warci, mają władzę i mogą orzekać to, co ich pan każe. Na tym zapewne nie koniec. Pani Wielkie Odkrycie Towarzyskie roku będzie się dalej starać, by zasłużyć na kolejną czekoladkę i kwiatki od Prezesa Wolności.

Gdy przyjrzeć się bliżej temu, co robi obecny Trybunał Konstytucyjny, widać wyraźnie sklerykalizowanie Polski. Już sam wyrok z 22 października zakazujący aborcji w przypadku wad letalnych płodu był znakiem, że rządzi Kościół katolicki. Wybuchy radości pani Kai Godek, tryumfalne okrzyki zygotarian, tak samo jak dominacja ordo juris, wskazują na jedno: nasz kraj nie jest już krajem demokratycznym. Tę demokrację odbiera nam krok po kroku partia rządząca i Kościół katolicki. Przejmując media publiczne i upolityczniając każdy przekaz medialny płynący z telewizji i radia rządowego, przejmując Trybunał Konstytucyjny, a ostatnio również urząd Rzecznika Praw Obywatelskich, PiS dokonuje zamachu stanu. Wielkie instytucje demokracji w zasadzie w naszym państwie zostały zdemolowane i podporządkowane władzy. Kościół, szantażując polityczki i polityków swoim poparciem lub brakiem poparcia dla ich partii i nieustannie formatując świadomość swoich wiernych kazaniami, przemówieniami, kościelnymi gazetami i tzw. nauczaniem, to kolejny element burzenia demokracji. Ten mariaż całkiem jawnie przypieczętował Jarosław Kaczyński, mówiąc, że Kościół katolicki jest Polską, a Polska nie może być sobą bez Kościoła katolickiego.

Kościół przejmuje władzę w naszym państwie systematycznie od lat. W zasadzie trzeba by się cofnąć do lat osiemdziesiątych, kiedy zaczął budować swój mit bohaterskiej instytucji walczącej za wolność. Wpuszczenie do kościołów działaczy solidarności, by tam mogli organizować spotkania przeciwko ówczesnemu reżimowi, było bardzo przebiegłym, planowym posunięciem. Zagwarantowało, nawet wśród niewierzących, przekonanie, że Kościół walczy z reżimem, jest za wolnością i po „naszej” stronie. Zerowym kosztem kościół skupił dookoła siebie ludzi różnych środowisk. Do narodziny symbolu JP II jako Wielkiego Polaka, który po górach chodził i zawsze walczył o Polskę, pozwoliło na szantaż moralny lat dziewięćdziesiątych. Kościół do znudzenia powtarza: przecież Jan Paweł walczył i wywalczył nam wolność, tak jakby nie było solidarności, robotników, strajków, młodzieży, ofiar tych wszystkich ludzi. Podpisanie konkordatu czyniącego z Polski państwo poddane Watykanowi i padanie kolejnych przywódców naszego państwa na kolana przed papieżami tylko ilustruje, jak bardzo zatraciliśmy suwerenność. O Janie Pawle, o pedofili, o wyzysku obywatelek i obywateli, o nadużyciach, gwałtach, hipokryzji po dziś dzień nie wolno nam mówić. Ateiści, działacze świeccy, to ludzie podejrzani. Feministki i feminiści to ludzie szaleni. W Polsce religia urosła do rozmiarów muru o który rozbija się racjonalizm i wolność obywatelska.

Uzasadnienie Trybunału Konstytucyjnego w jawny sposób odwołuje się do mętnej retoryki Kościoła katolickiego - czym bowiem jest ta „godność”. W słowniku metafizyki „godność” to kategoria wskazująca na łączność człowieka z bogiem. Przyjmuje się tam, że ponieważ bóg stwarza człowieka, tym samym obdarowuje go łaskami i podobieństwem z samym sobą. Stąd ta „godność” jako łaska i powinowactwo. Problem z tym uzasadnieniem leży w założeniu, że bóg w ogóle istnieje. To mętne tłumaczenie mówiące o łasce, miłości boga, czy innych dziwnych figurach emocjonalnej i ontologicznej zależności dobre może było w XI czy XIII stuleciu, ale nie w świecie, gdzie nauka stanowi o standardzie naszej kultury. Ideologia kościelna nie poddaje się jednak łatwo. Katecheci i katechetki wciąż uczą dzieci kuriozalnych mitów reinterpretowanych w pokraczny sposób. Każda lekcja religii to pranie mózgu i zabieranie człowiekowi zdolności do logicznego myślenia. Do tego dochodzą kazania i cały przekaz płynący z katolickich mediów, gdzie pełno jest niejasnych pojęć czy struktur myślowych urągających naukowej wiedzy i racjonalnemu światopoglądowi. Przejęcie przez Trybunał Konstytucyjny tej retoryki „godności” i „przyrodzonego dobra” przywraca nas czasom, gdy na stosie można było spłonąć za niewłaściwe wyrażenie się czy zachowanie niezgodne z oczekiwaniami pierwszego lepszego kapłana.

Chaos prawny, z jakim dzisiaj mamy do czynienia, nieopisany dramat kobiet, które dowiedziały się właśnie, że ich dziecko nie ma czaszki, nie ma mózgu, ma rozstrzępiony kręgosłup i umrze zaraz po porodzie albo będzie żyć w nieustającym cierpieniu, cały ten dramat współczesne Polki zawdzięczają Kościołowi katolickiemu. To jest nasze główny problem. Kościół katolicki w Polsce pragnie sobie podporządkować wszystkich i wszystko. Wbrew nawet tendencjom, jakie można zaobserwować w teologii i doktrynie forsowanej przez obecnego papieża (wyraźnie idącego w kierunku kościelnej lewicy i pewnej formie liberalizmu), wbrew nauce, wbrew racjonalności, wbrew prawom człowieka. Kościół katolicki w Polsce stał się bastionem opresji ideowej, feudalnego reżimu podporządkowania i zniewolenia oraz ciemnoty. W tym wszystkim uderza cynizm i zakłamanie kościelnej instytucji. Uciekający przed niewygodnymi dla niego pytaniami Dziwisz wiedział bardzo dobrze, że sąd i tak oddali zarzuty wobec niego. Miał czelność powiedzieć tylko jedno, że nie spodziewał się ataku w swoim własnym kraju. O kochanku, łapówkach, ukrywaniu gwałtów na dzieciach nie powiedział nic, tak samo jak inni hierarchowie. Jedyna kara, jaka spotyka purpuratów to dyskomfort, jaki odczuwają w kontaktach z dziennikarzami mediów pozakatolickich, chociaż i oni grzecznie schylają głowy i nie śmią zwrócić się inaczej jak per „ekscelencjo”. Państwo polskie klęczy przed Kościołem katolickim, a ten żąda coraz więcej! Zamiast kupować szczepionki przeciwko Covid-19 rząd kupuje sobie łaskawość Kościoła katolickiego kolejnymi dotacjami.

Trybunał Konstytucyjny grzecznie wyrecytował formułki miło brzmiące dla uszu naszego feudalnego pana. Godność jest najważniejsza. W XXI wieku, w Europie, w państwie przynajmniej w teorii demokratycznym, w kwestiach medycznych i prawnych stosuje się metafizyczne i teologiczne rozwiązania. Czy w następnym kroku usuną biologię ze szkół, wycofają naukę o ewolucji i zredukują chemię i fizykę do kilku lekcji w tygodniu? Czy nie ograniczą nauczania matematyki i nie okroją filozofii do jej średniowiecznych koncepcji!? Czy wreszcie nie odbiorą kobietom prawa do pracy, udziału w wyborach i posiadania własnego konta bankowego!? Mężczyźni też nie są bezpieczni. Zapiszą ich do jednej słusznej partii i oczywiście wszyscy marsz do kościoła. Dopiero wtedy godność ludzka będzie ocalona i zabezpieczona ... w betonowych butach Kościoła.








Racje - strona główna
Strona "Sapere Aude"