Bohdan Chwedeńczuk

DLACZEGO EUTANAZJA?



Zacznijmy od słowa. "Eutanazja" to słowo o greckim pochodzeniu, a jego grecki odpowiednik znaczy tyle co "dobra śmierć". W rozważaniach, które tu nastąpią, będę rozumiał przez eutanazję zabicie człowieka na jego żądanie przez lekarza. Definicja ta wymaga krótkiego komentarza. Mówię, po pierwsze drastycznie o zabiciu, by nie stosować eufemizmów (takich na przykład, jak "przyspieszenie śmierci" lub "pomoc w umieraniu"). Nakładam, po drugie, na eutanazję warunek, by było to zabicie pod dyktando woli zabijanego; warunek ten służy odróżnieniu eutanazji od morderstwa. Nakładam też, po trzecie, kolejny warunek, by zabójcą był lekarz, a więc człowiek powołany do zapobiegania cierpieniu. Dając ten warunek osiągam dwie rzeczy: (a) do eutanazji dochodzi wtedy, gdy lekarz kierowany wolą zabijanego, zabija kładąc kres leczeniu, bo innych niż zabicie środków leczniczych nie znajduje (gdy jest inaczej, mamy do czynienia z czymś innym, na przykład ze wspomaganym samobójstwem). (b) postępowanie lekarza, jak każde postępowanie instytucjonalne, podlega społecznej kontroli, pozwalającej rozstrzygnąć, czy zabicie, którego dokonał spełnia warunki eutanazji. Eutanazja - w przedstawionym wyżej rozumieniu - budzi dwie skrajne postawy. Jedni są przeciw eutanazji, czyli za tym, by system prawa zawierał zakaz eutanazji; inni są za eutanazją, czyli za tym, by system prawa nie zawierał normy zakazującej eutanazji.

Rozpatrzę trzy główne argumenty przeciwników eutanazji i pokażę, że żaden z nich nie zasługuje na przyjęcie.

Najpierw argument moralny w wersji świeckiej. Sprowadźmy go do bezwzględnego zakazu zabijania: Nigdy nie zabijaj! Zakaz ten traktujemy bądź jako normę naczelną, przyjmowaną bezpośrednio; bądź jako normę wtórną, wyprowadzaną z jakichś twierdzeń i norm. Jeśli traktujemy ją jako normę naczelną, możemy jej przeciwstawić jej przeciwieństwo: Niekiedy zabijaj! Obie te normy są co najmniej równie przekonujące, a wiadomo skądinąd, że ludzie nagminnie stosowali i stosują drugą z nich (zabijając na przykład przeciwników wojennych, skazańców, zwierzęta, itd.). Jeśli natomiast traktujemy bezwzględny zakaz zabijania jako normę wtórną, musimy ją skądś wywnioskować, posiłkując się między innymi jakąś normą wcześniejszą. Tej normie wcześniejszej (np. takiej: Nie będziesz wpływał na trwanie czyjegoś życia!) zawsze możemy przeciwstawić jej przeciwieństwo (zob. wyżej), skutecznie zagradzające drogę do bezwględnego zakazu zabijania. Weźmy więc świecki argument moralny w postaci zakazu z wyjątkami: Nie zabijaj, chyba że X! (gdzie za X podstawiamy opisy sytuacji , w których nasza moralność zezwala na zabijanie). Eutanazji nie możemy rzecz jasna - jeśli ograniczony zakaz zabijania ma ją wykluczać - podstawiać za X. Dlaczego jednak mamy ją wykluczać? Dlaczego wolno zabić (na przykład w tak zwanej obronie koniecznej lub z wyroku sądu) kogoś, kto nie chce być zabity, nie wolno zaś zabić kogoś, kto chce być zabity, bo udręcza go jego nieusuwalne cierpienie? Argumenty moralne w wersji świeckiej nie mogą więc stanowić moralnego wsparcia prawnego zakazu eutanazji, można im bowiem przeciwstawić co najmniej równie silne przeciwargumenty. Tam zaś, gdzie mamy równosilne argumenty, nie mamy żadnych argumentów. Wybór należy do nas. Teraz krótko o argumencie moralnym w wersji religijnej. Weźmy go z miarodajnego źródła: "Racją...potępienia eutanazji z religijnego punktu widzenia jest fakt, że człowiekowi nie wolno niszczyć życia, które jest darem Boga, jedynego i absolutnego Pana życia" (zob. Encyklopedia katolicka, Lublin 1985, t IV, s. 1345). Poprzestanę na jednym zarzucie wobec tej argumentacji - na takim, że w ogóle nie jest to argumentacja. Argumentacja bowiem to sposób przenoszenia wiedzy, sposób przechodzenia od tego co znane, do tego, co nieznane. To zaś, że "życie jest darem Boga, jedynego i absolutnego Pana życia" nie jest i nie może być znane - skoro jest przekonaniem religijnym, dotyczącym rzeczy nie z tego świata - jest natomiast i może być przedmiotem wierzenia. Wierzenie może stanowić motyw postępowania tych, którzy je żywią, nie zaś jego rację. Szyitą ginącym w samobójczym zamachu kieruje wiara, że znajdzie się w niebie Allacha. Jest to potężny impuls, a racja zerowa, nikt tego bowiem nie wie i wiedzieć nie może, że tak się stanie.

Jeśli więc chcielibyśmy oprzeć prawny zakaz eutanazji na argumentacji moralnej w wersji religijnej, nie możemy tego zrobić, nie ma bowiem argumentacji religijnej. Istnieją natomiast religijne pobudki postępowania i można rzecz jasna kierować się nimi stanowiąc prawo. Powstaje wówczas prawo wyznaniowe. Wysuwa się też przeciw eutanazji argument z zagrożenia ładu społecznego. Dopuszczenie eutanazji - słyszymy - grozi nadużyciami, deprecjacją ludzkiego życia, zabijaniem ludzi pod pozorami eutanazji itd. Istotnie grozi. Nie stanowi to jednak argumentu przeciw eutanazji, lecz przeciw niefrasobliwości. Nie istnieją w życiu społecznym instytucje o zapewnionym bezbłędnym sposobie działania. Ludzie wymyślili jednak i stale wymyślają sposoby ich kontroli i naprawy. Kierują się przy tym pewną zasadą ogólną: jeśli korzyści z działania takich instytucji są, mimo ich ułomności, większe niż szkody powstające z ich niedziałania, godzą się z owymi instytucjami. Nie znajduję tedy, w znanym mi zasobie podstawowych argumentów, żadnego przekonującego argumentu przeciw eutanazji. A ponieważ wiem, że każdy inny argument musiałby się opierać na wskazanych tu wzorach, wiem tym samym, że nie będzie skutecznego argumentu przeciw eutanazji. Wystarczy to, by opowiedzieć się za eutanazją, brak przeciwwskazań stanowi bowiem silne wskazanie.

Istnieje jednak pozytywne wskazanie na eutanazję. Składają się na nie dwa przekonania - jedno o moim życiu, a drugie ożyciu społecznym. Zależy mi, tak jak bardzo wielu ludziom, na życiu pomyślnym. Pomyślnie żyję tylko wtedy, gdy w szerokim zakresie decyduję o sobie. Decyduję o sobie tylko wtedy, gdy decyduję o długości trwania mojego życia. Jeśli nie wolno mi w dowolnym momencie zabić siebie, jeśli nie wolno innym zabić mnie, gdy się od nich tego domagam, oni zaś wiedzą, że czeka mnie tylko cierpienie - gdy tak jest, żyję pod przymusem życia. Życie pod przymusem życia jest okrutne i niedorzeczne. Społeczeństwo, które przyzwala na eutanazję, sprzyja bezpieczeństwu swoich członków. Zmniejsza bowiem groźbę śmierci w męczarniach. By ją zmniejszyć wydatnie eutanazja musi być niekaralna.




Towarzystwo Humanistyczne
Humanist Assciation

Free counter and web stats

Free counter and web stats