Agnieszka Wołk-Łaniewska

NIE SIKAĆ NA OŁTARZ - NIE BIĆ PEDAŁA


Szczerość i trwałość lewicowego nawrócenia SLD pozostaje kwestią - jak to ująć ... - dyskusyjną. Ale niezależnie od tych wątpliwości trzeba odnotować, iż nawrócenie owo przynosi owoce. Ostatnio lewica złożyła w Sejmie projekt, który czekał na to od 10 lat.

Firmowany przez Andrzeja Dominiczaka i Towarzystwo Humanistyczne projekt powstał, gdy banda bigotów z LPR podjęła próbę wsadzenia do pudła Doroty Nieznalskiej, która w galerii Wyspa w Gdańsku pokazała instalację zawierającą m.in. wizerunek penisa zwisającego z krzyża. Za obrazę uczuć religijnych Ligi Polskich Rodzin Nieznalska zo­stała w pierwszej instancji skaza­na na pół roku ograniczenia wolności poprzez wykonywanie pracy na cele społeczne, co było szczególnie zabawne. Ten rodzaj kary wywodzi się z kodeksu karnego wczesnego ZSRR, gdzie nazywany był karą pracy poprawczej i miał za zadanie wychowywanie wczesnych ludzi radzieckich, którzy nie do końca rozumieli ideę państwa, które było dla nich budowane. Pracując na rzecz społeczeństwa i pozostając pod kontrolą odnośnych władz, mieli oni zrozumieć niesłuszność swojej aspołecznej postawy i nauczyć się chcieć żyć zgodnie z zasadami państwa komunistycznego. Koncept, żeby przez pracę wychować artystkę, która naruszyła obyczajowość państwa katolickiego, mieścił się idealnie we wczesno-radzieckim myśleniu. Sądy wyższej instancji dostrzegły ten paradoks i w efekcie 7 lat później artystka została uniewinniona. Acz oczywiście problem obrażania uczuć religijnych nie skończył się na Nieznalskiej – żeby wymienić choćby Dodę, którą Sąd Rejonowy dla Warszawy-Mokotowa skazał w styczniu na 5 rys. złotych grzywny za stwierdzenie. iż autorzy Biblii byli napruci winem i palili jakieś zioła.

Projekt złożony właśnie w Sejmie przez lewicę wprowadza w zasadzie drobną zmianę w art. 196 kk: ogranicza karalność obrazy uczuć tylko do obraz umyślnych popełnionych wobec miejsca przeznaczonego do wykonywania obrzędów religijnych lub znajdującego się w tym miejscu przedmiotu czci religijnej. Inaczej mówiąc, ogranicza działanie tego przepisu do facetów, którzy wchodzą do Kościoła, żeby nasikać na ołtarz, natomiast eliminuje z niego wszelkie działania na forum publicznym: krytyczne wypowiedzi na temat Kościoła i jego funkcjonariuszy, literaturę, sztukę. To oznacza, że obraza uczuć religijnych zostaje w kodeksie karnym - co tak naprawdę było pewnym ukłonem w stronę opcji prokościelnej, bo nie ma powodu, dla którego uczucia religijne miałyby być chronione bardziej niż jakiekolwiek inne. Niemniej jednak przy dzisiejszym rozkwicie postaw antyklerykalnych zachowanie w kodeksie karnym sankcji dla kolesiów sikających na ołtarz wydaje się nie aż tak całkiem od rzeczy. Zgoda, za rozkwit antyklerykalizmu Kościół może winić tylko siebie, ale współczesne państwo opiekuńcze ma w jakiś tam sposób ambicję chronić obywateli przed skutkami popełnianych przez nich błędów. Tym bardziej że projekt dodatkowo osłabia dotychczasową normę, proponując, żeby ściganie odbywało się nie jak dotychczas, z urzędu, ale z oskarżenia prywatnego, a także obniżając górną normę kary z 2 lat do pół roku więzienia.

samą zmianę - obniżenie sankcji - SLD proponuje w art. 195 kk – tym o złośliwym przeszkadzaniu w nabożeństwie lub pogrzebie. Ale - i to ciekawy pomysł - wobec złośliwych przeszkadzaczy zachowana zostaje dość surowa kara 2 lat, jeśli przeszkadzają funkcjonariusze publiczni w związku z wykonywaniem swoich funkcji. Jest to ciekawe dlatego, iż ten przepis, pozornie pozostający w duchu państwa realnego katolicyzmu rodem z procesu Nieznalskiej, tak naprawdę jest przeciw państwu temu wymierzony. Trudno sobie raczej wyobrazić policjanta przerywającego mszę, ale już łatwiej radnego partii pisanej przez „ch", który wyrusza na krucjatę przeciw wrogom Boga i ojczyzny, usiłując nie dopuścić do pogrzebu nieprawomyślnego profesora medycyny w lokalnej alei zasłużonych.

Warto też odnotować język, którym posługuje się SLD w uzasadnieniu swego projektu, a który jest oczywiście zaczerpnięty z pierwotnego projektu autorstwa Andrzeja Dominiczaka - co w żadnym stopniu nie umniejsza radości, którą sprawia mi w oficjalnym dokumencie sygnowanym przez parlamentarną lewicę zdanie brzmiące: Art. 196 kodeksu karnego jest wykorzystywany przez jednostki lub grupy bigoteryjne do eliminacji utworów artystycznych kolidujących z ich przekonaniami. Ciekawa jest również argumentacja na rzecz obniżenia górnej granicy kary: Skoro kodeks karny w przypadku publicznego znieważenia flagi, godła, sztandaru lub innego znaku państwowego przewiduje karę pozbawienia wolności do jednego roku - naruszenia wartości subiektywnych i partykularnych, takich jak uczucia religijne, powinny być karane łagodniej niż obraza wartości ogólnopaństwowych, bliskich całej wspólnocie obywatelskiej i narodowej. Jakkolwiek mam bardzo poważne wątpliwości co do idei ochrony symboli narodowych, a tym bardziej definiowania tych symboli jako wartości ogólnopaństwowych, bliskich całej wspólnocie obywatelskiej - zdefiniowanie uczuć religijnych jako subiektywnych i partykularnych szczerze mnie zachwyca.

• • •

Druga kwestia, z którą SLD chce uporać się tym samym projektem, to rozszerzenia definicji tzw. zbrodni nienawiści na czyny popełniane ze względu na płeć, tożsamość płciową, wiek, niepełnosprawność bądź orientację seksualną. Dotychczasowy zapis art. 119 § 1 mówił jedynie o przynależności narodowej, etnicznej, rasowej, politycznej, wyznaniowej, co projekt uznaje - skądinąd słusznie - za niewystarczające. Rzeczywiście.

Inna sprawa, czy wspieranie się w dyskusji na ten temat tzw. skalą Allporta ma sens. Amerykański psycholog Gordon Allport, badający zjawisko społecznego okazywania uprzedzeń, wyróżnił 5 stadiów jego zaawansowania: od złośliwych wypowiedzi do fizycznej eksterminacji, wskazując, że pierwsze prowadzi nieuchronnie do ostatniego, na co powołują się twórcy eseldowskiego projektu. Warto wszakże pamiętać, iż Allport opublikował swoje dzieło w roku 1954, czyli w czasie, w którym nad każdą analizą stosunków społecznych zalegał cień świeżego doświadczenia Holocaustu. Odwoływanie się do doświadczeń hitlerowskich Niemiec w Unii Europejskiej roku 2012 wydaje się nieco nietrafne. Niemniej jednak, jeśli tzw. mowa nienawiści ma swoje miejsce w kodeksie karnym, nie sposób nie zauważyć, iż tożsamość płciowa, zwłaszcza niestandardowa, jest źródłem dyskryminacji nie rzadziej niż tożsamość narodowa, etniczna czy religijna. Toteż proponowana przez lewicę zmiana wydaje się krokiem bardziej logicznym niż ideologicznym.

Ciekawe, czy sejmowa większość spojrzy na to w ten sam sposób. Wziąwszy pod uwagę świeżo objawiony krytycyzm Donalda Tuska wobec Kościoła, nie jest to wykluczone. Tym bardziej iż projekt złożony przez SLD pod koniec lutego reprezentuje przed Sejmem sam Ryszard Kalisz.









Towarzystwo Humanistyczne

Humanist Assciation