[ Strona główna ]

RACJE

Migiem

KOMENTARZE


Bohdan Chwedeńczukl

WOJTYŁA I KLAKIERZY


W tym numerze "Migiem", zamiast bieżącego komentarza przypominamy felieton Bohdana Chwedeńczuka z 1999 r. Dlaczego? Otoż dlatego, że krytytczne komentarze z ostatnich dni pisane są w większości w przekonaniu, że oto, 15 lat po śmierci papieża, naród się przebudził i wreszcie odwaźył się powiedzieć, co naprawdę myśli o Wojtyle. Tymczasem prawda jest taka, ze na łamach Bez Dogmatu wielokrotnie krytykowalismy papieża i jego kult już w latach 90., a w roku 2000 ukazała się pierwsza krytyczna książka na jego temat pt. Bez miłodierdzia - Jana Pawła 2 wojna z ludźmi" Tytuł mówi sam za siebie - prawda? Książka jest wciąż dostępna w formie e-booka. [ Przeczytaj więcej o książce ]


W niach od 5 do 17 czerwca b. r. podróżował po Polsce Karol Wojtyła, zwierzchnik kościoła rzymsko-katolickiego. Tak rozpocząłbym opis tego zdarzenia, gdybym miał je opisywać. Gdybym zaś miał je oceniać, zacząłbym tak: Karol Wojtyła nie powiedział niczego, co mogłoby przyciągnąć uwagę myślącego człowieka; zachowanie ludzi, z którymi się spotykał, oscylowało między czymś, co przypominało aktywność nastolatków na koncercie rockowym, a banalnymi zjawiskami zbiorowej histerii, tylekroć opisywanymi przez naukę i literaturę piękną (polecam szczególnie Gustawa Le Bona i Eliasa Canettiego); podróż ta nie zostawi żadnych społecznie ważnych śladów w ludzkich myślach i działaniach.

Możliwy i powszechnie w Polsce wytwarzany jest inny opis tego zdarzenia, wymagający słów: "pielgrzymka", "nawiedzać", "ojciec", "święty", "ojczyzna", "naród" itp. Ducha zaś innej oceny niech odda świeża informacja, że episkopat Polski nie zdołał jeszcze przeniknąć głębi sensu słów i gestów Karola Wojtyły, które ten czynił, gdy tu ostatnio bawił.

Można więc - jak mówi poeta - tędy lub owędy, co tu kryć . . . Nie ma co kryć i nie ma co się dziwić. Obraz świata zależy bowiem - jak uczy filozof - od wyboru aparatury pojęciowej, ten zaś zależy od przypadłości życia, których na ogół nie wybieramy.

Można zatem tędy lub owędy, ale dalibóg - nie wszędy. Każdy zawód otóż ma miejsca, do których wykonujący go człowiek nie zbliża się, dopóki go wykonuje. Gdy się zbliży, już go nie wykonuje! Naukowiec, na przykład, może być koniunkturalistą, karierowiczem, może mieć nieolśniewające IQ i zdradzać wiele innych przywar, a także zalet. Nie może natomiast mówić bredni. Gdy je mówi, bo nie wie, co mówi - ma skazę na umyśle; gdy je mówi, choć wie, co mówi - ma skazę na charakterze. Każda z tych skaz pozbawia obywatelstwa w nauce.

W bogatym zbiorze wypowiedzi naukowców polskich, kwitujących tegoroczną podróż po Polsce Karola Wojtyły, znalazłem bez trudu brednie. Weźmy najpierw trzy głosy pochodzące od humanistów (dwa pierwsze zamieszcza dziennik "Życie" w numerze z 18 czerwca 1999, s. 22, a głos trzeci - dziennik cotygodniowy "Nie" z 24 czerwca 1999, s.7, czerpiąc go z "Naszego Dziennika").

Prof. dr Jadwiga Staniszkis, politolog. Komentuje słowa Karola Wojtyły: "Nie słyszę, co mówicie, ale myślę, że mówicie mądrze", wypowiedziane w Sandomierzu. Jest to dla niej "kwintesencja stosunku Jana Pawła II do ludzi prostych - poszanowanie wartości, które reprezentują, i mądrości, której są nośnikiem. Papież zaprezentował postawę, której tak bardzo u nas brakuje. Ludzie odebrali to jako potwierdzenie ich godności. Było to niezwykle wzruszające i typowe dla papieża".

Prof. dr Andrzej Rychard, socjolog, dyrektor Instytutu Filozofii i Socjologii Polskiej Akademii Nauk. Szczególnie utkwiło mu w pamięci to, co papież mówił w Toruniu, "przesłanie . . . które sprowadzało się do tego, że nie ma sprzeczności między wiarą a rozumem. . . . To pokazuje także, że poznanie naukowe nie musi być sprzeczne z wiarą, choć niewątpliwie proces uzgadniania tych dwóch dróg nie jest prosty. Rzecz jednak w tym, że postawa racjonalna we współczesnym świecie może być także ugruntowana racjonalnie, a nie tylko naukowo i kalkulacyjnie. Być racjonalnym może także oznaczać być moralnym. Miedzy racjonalnością serca a racjonalnością rozumu nie musi istnieć sprzeczność".

Prof. dr Franciszek Ziejka, polonista, rektor-elekt Uniwersytetu Jagiellońskiego. Oczekiwał, jak zapewnia, wraz z wszystkimi na wypowiedź Wojtyły na temat Mikołaja Kopernika. I doczekał się, a "choć Ojciec Święty odniósł się do tej sprawy tylko pośrednio, to jednak nie pozostawił żadnej wątpliwości, iż dzieło Kopernika stanowi jedno z najdonioślejszych osiągnięć cywilizacji łacińskiej. Odebraliśmy to jako ostateczne potwierdzenie Kościoła na uznanie osiągnięć wielkiego astronoma" (polszczyzna oryginału).

Myśl techniczna nie pozostaje w tyle, bo oto prof. dr inż. Kazimierz Flaga, rektor Politechniki Krakowskiej, dowiaduje się wyraźnie od Wojtyły, "że tzw. Racjonalizm, który wyrósł w epoce oświecenia, dokonał wielkiego spustoszenia. Twierdzono wówczas, że nie wiara, ale rozum steruje wszystkimi naszymi działaniami, że rozum jest nieograniczony, że potrafi wszystko zbadać i określić. To myślenie spowodowało u ludzi wielką pychę i było przyczyną rewolucji francuskiej. . . . Nauka winna się kierować główną normą, którą jest Dekalog . . ." (zob. "Nie" z 24 czerwca 1999, s. 7; za "Naszym "Dziennikiem")

Czytelnik zauważy z pewnością różnice między bredniami: Staniszkisową, Rychardową, Ziejkową i Flagową. Ta pierwsza wymaga chwili namysłu, a odsłania się w całej krasie, gdy spytać zwyczajnie: Skąd profesor Staniszkis to wie? Brednia socjologa zaś bije od razu w oczy, a jest produktem zwykłej nieznajomości języka, w którym ten się wypowiada. Czytanie rektorów ma natomiast powab lektury Listów ciemnych mężów. Pomysły bowiem, że miałoby się czekać na Wojtyłę, by rozproszył wątpliwości co do rangi dzieła Kopernika i ostatecznie potwierdził "na uznanie osiągnięć wielkiego astronoma", a mechanika kwantowa winna kierować się normą: "Nie pożądaj żony bliźniego swego" - pomysły te mają nieodparty powab czystej groteski.

Nie w tym rzecz jednak, lecz w tym, że Wojtyła wrócił do Rzymu, a Staniszkis, Rychard, Ziejka i Flaga zostali z nami. Zostali z nami w Polsce, czyli - jak z powyższego widać - nigdzie.








Racje - strona główna
Strona "Sapere Aude"