[ Strona główna ]

RACJE

NA WAKACJE :)


Andrzej Dominiczak

UWAGA! UWAGA! NIC SIE NIE STAŁO

Do namysłu na plaży, w lesie lub na łące



30 lipca stwierdzono w Polsce rekordową na ten dzień liczbę zakażeń wirusem Sars-Cov-2. Zdiagnozowano 615 nowych przypadków, a kolejnych piętnastu chorych na Covid-19 zmarło. Te niewesołe wiadomości skomentował w studiu TVN 24 jakiś pisowski cymbał: - Nic się nie stało! - bałaknął – ludzie i tak umierają codziennie.

Ludzie umierają codziennie, to fakt, jednak wcześniej lub później, a ci akurat umarli wcześniej i nie dlatego, że im się tak podobało. Wprost przeciwnie. Utracili to, co mieli najcenniejszego - własne życie - być może wiele lat wcześniej, niżby to kiedyś nieuchronnie nastąpiło. Samego pisowca nie ma co pytać, czy mu wszystko jedno, kiedy umrze, bo i tak skłamie w odpowiedzi (oni zawsze kłamią), a my i tak wiemy, że dla większości z nas śmierć, zwłaszcza przedwczesna, to tragedia. Ale nie dla pisowskiego cymbała, o którym tu mowa, ani zapewne nie dla armii innych pisowskich cymbałów, bo jak dotąd nie słyszałem, żeby któryś z nich odciął się od tej wypowiedzi albo zapowiedział postawienie cymbała nr 1 przed komisją etyczną lub partyjnym sądem.

Można by to zdarzenie uznać za jeszcze jeden niefortunny incydent i pominąć je milczeniem, jednak wolę go milczeniem nie pomijać, gdyż moim zdaniem nie jest to nic-nie-znaczący incydent, ale kolejny symptom pisowskiej mentalności i subkultury politycznej – polskiego buraczanego ur-faszyzmu po prostu. Temu cymbałowi nic się nie „wypsnęło” - jego po prostu życie i cierpienie ludzi nic nie obchodzi – obchodzi go tylko, czy dobrze wypadł w oczach swojego wodza. Obchodzi go tylko, czy utrzyma lub wręcz umocni swoją pozycję w kręgu władzy.

Zastanawiam się czasem, pół żartem, pół serio, jak daleko to zajdzie? Do czego nas wszystkich zaprowadzi ta prostacka lub wręcz psychopatyczna afirmacja naturalnego porządku i osadzonej w nim tradycji!? Jeśli umieranie nie jest już problemem, bo "ludzie i tak umierają codziennie", to po co wydawać miliardy na finansowanie ochrony zdrowia? Czy nie lepiej przywrócić naturalny porządek, nie leczyć i nie ratować choirych i starych, ale i najmłodszych, żeby przeżyli tylko najsilniejsi, którzy umocnią narodową krzepę?

Niepokoi mnie też, jakie stanowisko wobec idei leczenia ludzi może zająć w przyszłości coraz bradziej narodowy Kościół katolicki. Przecież mamy tu do czynienia z jawną ingerencją w Boże zamiary. Jeszcze w XVIII wieku pobożni ludzie protestowali przeciwko instalowaniu piorunochronów, które ich zdaniem mogły Bogu utrudniać skuteczne karanie grzeszników. Czy to na pewno się zmieniło? A jeśli nawet, to czy słusznie? Czy taki Ziobro nie uzna na przykład, że ochrona tradycji i naturalnego porządku powinna pójść dużo dalej niż dotąd. Czy on sam i cala rządząca klika zapracowały już na godne miejsce w planie zbawienia?!

Pisałem niedawno, że żelazny elektorat PiS nie jest do życia bardzo przywiązany, a nawet woli śmierć niż upadek demokratury. Na szczęście to tylko połowa tych, którzy na nich głosują, choćby nawet z umiarkowanym przekonaniem. Wyborców „żelaznych” nie wystarczy, żeby wygrać wybory, toteż PiS – mam nadzieję - służby zdrowia nie zlikwiduje. Pewności jednak mieć nie mogę. Wyobraźcie sobie, że przez najbliższe 3 lata TVP prowadzić będzie kampanię przeciw bezbożnej w swej istocie praktyce wyrywania ludzi z objęć śmierci. Czy nie przekonają reszty swoich wyborców? Któż to wie?! Dotąd skutecznie przekonywali do wszystkiego, a Ziobro i Terlecki zapowiadają głęboką reformę oświaty, konieczną ponoć, żeby "wygrać walkę o polskie dusze". Drżę na samą myśl o tej reformie, ale co na ten temat myślę, opowiem już przy innej okazji.







Racje - strona główna
Strona "Sapere Aude"