Książki dla myślących! Każdy e-book tylko 12 zł :)
TRACIMY WIARĘ!
Coraz
więcej osób uważa się za ateistów, agnostyków, albo bezwyznaniowców,
co potencjalnie niesie za sobą zmiany na poziomie światowym.
Świeckość przybiera na sile, a ateiści i agnostycy próbują powiększyć
i urozmaicić swoje szeregi.
Choć
z reguły nie myślimy o kościołach w kategoriach wypadania z biznesu,
to się zdarza. W marcu brytyjscy menonici, poruszeni śmiercią jednego
parafianina i brakiem zainteresowania, odbyli ostatnie wspólne
nabożeństwo.
Niby
łatwo można przewidzieć, że prosto ubierający się anabaptyści, którzy
pod względem wiary zbliżeni są do amiszów, w dobie smartfonów staną
się nieistotni, ale to tylko część większej tendencji. Na całym
świecie ludzie, pytani o osobisty stosunek do wiary, coraz częściej
wzruszają ramionami.
Z
kolei osób nienależących do żadnej religii, tzw. bezwyznaniowców,
jest coraz więcej. Są największą grupą religijną w Ameryce Północnej
i większości krajów europejskich. W Stanach Zjednoczonych stanowią
prawie 25 procent populacji. W ciągu ostatnich dziesięciu lat
bezwyznaniowcy w Stanach przewyższyli pod względem liczebności
katolików, główny odłam protestantów i wszystkich „wyznaniowców”
religii niechrześcijańskich.
Brak
przynależności religijnej ma ogromny wpływ na to, co ludzie myślą o
śmierci, jak uczą swoje dzieci, a nawet jak głosują.
Bezwyznaniowcy
nie przejmują jednak Ziemi już w tym momencie. W wielu częściach
świata, zwłaszcza w Afryce Subsaharyjskiej, liczba wierzących rośnie
tak szybko, że w skali światowej liczba bezwyznaniowców zmniejszy się
za 25 lat. Jak określił to jeden z naukowców, świat zaczyna dzielić
się na “laicyzujący się Zachód i szybko powiększającą się
resztę”. (Innym mocno świeckim krajem są Chiny, gdzie rewolucja
kulturalna tłumiła religię przez dziesiątki lat, podczas gdy w
niektórych byłych krajach komunistycznych religia staje się bardziej
popularna).
I
nawet na laicyzującym się Zachodzie lawina projektów ustaw
dotyczących wolności religijnej – które w gruncie rzeczy
dekryminalizują dyskryminację – to najnowsze działania w
amerykańskiej wojnie kulturowej o zabarwieniu religijnym, które na
razie nikogo nie przekonują.
Wśród
bezwyznaniowców istnieją głębokie podziały. Niektórzy to zagorzali
ateiści. Inni agnostycy. A wielu innym po prostu nie zależy na
wybraniu preferencji. Zorganizowani wokół sceptycyzmu do organizacji
i zjednoczeni wspólnym przekonaniem, że nie wierzą, bezwyznaniowcy
jako grupa mają tak samo złożoną strukturę wewnętrzną jak wiele
religii. I tak jak w przypadku religii, te wewnętrzne sprzeczności
mogą odstraszać nowych członków.
Milenialsi
do Boga: Nie, dzięki
Jeśli
świat znajduje się nad religijną przepaścią, to trzeba wiedzieć, że
powoli zmierzaliśmy w tym kierunku od kilkudziesięciu lat.
Pięćdziesiąt lat temu magazyn Time zadał pytanie w słynnym nagłówku:
Czy Bóg umarł?”. W artykule zastanawiano się, czy religia ma
znaczenie we współczesnym życiu - po zakończeniu ery nuklearnej,
kiedy komunizm się rozprzestrzeniał, a naukowcy potrafili wytłumaczyć
więcej zjawisk niż kiedykolwiek wcześniej.
Dzisiaj
nadal zadajemy sobie to samo pytanie. Jednak odpowiedź nie ogranicza
się do tak lub nie. Część populacji urodzona po ukazaniu się tego
artykułu na prowokujące pytanie może odpowiedzieć: “Jaki Bóg”?
W Europie i Ameryce Północnej bezwyznaniowcy z reguły są o kilka lat
młodsi od średniej populacyjnej. A 11 procent Amerykanów urodzonych
po 1970 roku dorastało w świeckich domach.
Postęp
nauki nie tylko sprawia, że ludzie zaczynają wątpić w Boga, ale też
łączy tych, którzy wątpią. Łatwo znaleźć w sieci grupy dyskusyjne
ateistów czy agnostyków, nawet dla kogoś pochodzącego z religijnej
społeczności czy rodziny. I każdy, kto szuka towarzystwa, którym w
przeciwnym wypadku byłby kościół, może się wybrać na niedzielne
świeckie spotkanie albo na tysiąc innych spotkań dla humanistów,
ateistów, agnostyków czy sceptyków.
Grupy
z forów internetowych i spotkań na żywo robią więcej niż tylko dają
dowcipne odpowiedzi dla religijnych krewnych, którzy zmuszają do
chodzenia do kościoła. Oni dają im odczuć, że nie są sami. Jednak nie
jest łatwo zjednoczyć ludzi wokół idei niewierzenia w coś.
Organizowanie
ateistów przypomina zawracanie rzeki kijem – wyjaśnia
Stephanie Guttormson, dyrektor operacyjny w Richard Dawkins
Foundation, które łączy się z Center for Inquiry.
Jednak
czasami może się udać – dodaje.
Guttormson
mówi, że celem jej grupy jest zorganizowanie ateizmu. Chcą
znormalizować ateizm do tego stopnia, żeby ateiści nie musieli już
szukać grupy, by usłyszeć, że brak wiary jest w porządku, albo
bronić swoich przekonań w obliczu religijnych ustawodawców.
Ale
jeszcze trzeba na to poczekać.
Ateizm
i problem z dywersyfikacją
Organizacja
non-profit Center for Inquiry w Waszyngtonie D.C. regularnie
organizuje spotkania happy hour przy alkoholu Drinking Skeptically.
Pewnej środy pod koniec marca jakieś 12 osób pojawiło się, by wypić
coś w niewierze i oprócz jednej osoby wszyscy mieli biały odcień
skóry.
-
U większości grup, które widziałem, przeważał biały kolor skóry, ale
nie jestem pewny czemu to przypisać – twierdzi Kevin Douglas,
jedyny pijący Afroamerykanin, i wzrusza ramionami na demografię.
Pochodzi z religijnej nowojorskiej rodziny i toczył wewnętrzną walkę
ze swoim sceptycyzmem dopóki nie skończył college’u. Jedyny
moment, kiedy inni mieli problem z zaakceptowaniem jego ateizmu, miał
miejsce, kiedy pracował w Dallas w Teksasie, ale rasa, jak twierdzi,
miała z tym niewiele wspólnego.
Jednak
częściej, jak wyjaśnia Mandisa Thomas, założycielka i dyrektorka
Black Nonbelievers Inc. w Atlancie, presja pochodzi z naszej
(afroamerykańskiej) społeczności. Ta presja wiąże się z miejscem,
jakie religia – zwłaszcza chrześcijaństwo – zajmuje w
historii ludności afroamerykańskiej.
Zdaniem
Thomas w czasach ruchów abolicyjnych kościoły stały się podporą dla
czarnoskórych mieszkańców.
Przez
wiele lat były podstawą działania czarnoskórych społeczności -
twierdzi Thomas i dodaje, że ruch praw obywatelskich został
zdominowany, Thomas używa słowa „uprowadzony”, przez
liderów religijnych.
Jeśli
to odrzucasz lub identyfikujesz się jako osoba niewierząca, inni
widzą cię jako zdrajcę swojej rasy – dorzuca.
Thomas
odstaje od innych niewierzących z innego powodu. Jest kobietą.
Laicyzujący się Zachód jest pełen białych mężczyzn. Populacja Stanów
Zjednoczonych jest w 46% męska i w 66% biała, ale około 68% ateistów
to mężczyźni i 78% białej rasy. Atheist Alliance International
nierównowagę płci nazwał „ważnym i pilnym problemem”.
Przywilej
niewiary
Jest
kilka teorii o tym, dlaczego tylu ludzi zostaje ateistami. Niektórzy
demografowie przypisują temu bezpieczeństwo finansowe, co
tłumaczyłoby, dlaczego kraje europejskie z rozwiniętym programem
społecznym są bardziej świeckie niż Stany Zjednoczone, gdzie bieda
jest powszechniejsza, a korzystanie ze służby zdrowia może
doprowadzić do ruiny nawet tych ubezpieczonych.
Ateizm
jest też związany z edukacją, mierzoną przez osiągnięcia akademickie
(ateiści w wielu miejscach zwykle mają ukończone studia) albo wiedzę
ogólną o wielu różnych wierzeniach na świecie (stąd teorie, że dostęp
do Internetu sprzyja ateizmowi).
Istnieją
dowody na to, że religie narzucone przez państwo całkowicie
zniechęcają ludzi do wiary, co tłumaczyłoby, dlaczego Stany
Zjednoczone są bardziej religijne niż większość państw zachodnich,
które formalnie rzecz biorąc mają religię narodową, nawet jeśli mało
osób się do niej stosuje. Stany Zjednoczone są również domem dla
wielu krajowych kościołów – np. scjentologia, mormonizm –
które mogą przyciągać tych rozczarowanych starszymi religiami.
W
Stanach Zjednoczonych czynniki społeczne promujące ateizm –
czyli bezpieczeństwo finansowe i edukacja – przez długi okres
były trudniej dostępne dla kobiet i osób o innym zabarwieniu skóry
niż biały.
Pew
Research Center zauważa, że na świecie kobiety mają większą tendencję
do przynależenia do jakiejś religii, modlenia się i traktowania
religii jako istotnej części życia. To się zmienia, kiedy kobiety
mają więcej możliwości.
Kobiety,
które są czynne zawodowo, są bardziej podobne do mężczyzn w
kwestiach religijnych. Kobiety zawodowo bierne z reguły są bardziej
religijne – tłumaczy Conrad Hackett z Pew Research Center. -
Możliwe, że dzieje się tak częściowo, ponieważ kobiety są częścią
grupy religijnej, która wymusza na nich zostawanie w domu –
dodaje.
W
gazecie Washington Post, w artykule o rasowych podziałach wśród
ateistów, założyciel Black Skeptics Group Sikivu Hutchinson
podkreśla, że „procent czarnoskórej lub latynoskiej młodzieży z
dostępem do dobrej jakości edukacji z matematyki i nauk ścisłych jest
nadal rozpaczliwie mały”. To oznacza, że mają oni mniej
możliwości ekonomicznych i mniej styczności ze światopoglądem , który
nie wymaga obecności Boga.
W
religii jest miejsce dla kobiet, osób o różnym kolorze skóry i
biednych. Ze względu na swoją specyfikę, świeckość jest otwarta na
wszystkich, ale nie zawsze jest tak przyjazna na początku.
Niektóre
z najbardziej znanych przedstawicielu humanizmu wcale nie zasłynęli z
szacunku do kobiet. Czołowi ateiści Sam Harris i Richard Dawkins
cieszą się okropna reputacją mizoginistów, tak samo zresztą jak
zmarły Christopher Hitchens. Bill Maher, komik i zdeklarowany
ateista, pod tym względem też nie jest (nieistniejącym przecież)
aniołkiem.
Wszyscy
liderzy z Atheist Alliance International, Dawkins Foundation i Center
for Inquiry, z którymi rozmawiałem, byli bardzo świadomi
demograficznych ograniczeń i dlatego pracują nad tym: wszyscy
liderzy, z którymi rozmawiałem to kobiety.
Nawet
biali, wykształceni mężczyźni mogą odczuwać strach przed piętnem
niewierzącego. Białoskóry dentysta podczas spotkania CFI Drinking
Sceptically nie chciał rozmawiać oficjalnie ze strachu przed
pacjentami, którzy nie chcieliby, żeby ateista leczył ich zęby.
-
Ludziom się wydaje, że jesteśmy agresywni, aroganccy, że dążymy do
prowokowania ludzi religijnych – przyznaje Thomas z Black
Nonbelievers, Inc. Pracuje nad tym, żeby to zmienić i żeby poprawić
widoczność niewierzących o różnych odcieniach skóry.
Thompson
wierzy, że dane demograficzne dotyczące bezwyznaniowców nie
odzwierciedlają prawidłowo ani liczby ani różnorodności tej grupy.
Jedynie pokazują, kto czuje się na tyle komfortowo, by głośno
wykrzyczeć, że nie wierzy.
Powiększanie
szeregów
To,
co czasami nazywane jest nowym ateizmem, rozpoczęło się w połowie
pierwszej dekady XXI wieku. To były lata wojny, kiedy Islam
przedstawiano jako zagrożenie, a chrześcijaństwo wpływało na politykę
Stanów Zjednoczonych, zarówno krajową, jak i zagraniczną, co było
szczególnie widoczne w napędzanych wiarą głosowaniach przeciwko
małżeństwom tej samej płci.
W
Stanach Zjednoczonych wielu stanowych legislatorów nadal posługuje
się wąską interpretacją zasad chrześcijańskich, by odmówić usług
osobom homoseksualnym i odpowiednich toalet transgenderystom.
Jednak
gwałtowna reakcja obywateli na religijną legislację jest teraz
jeszcze szybsza i ostrzejsza niż kiedykolwiek. Europejczycy
zdecydowanie chcą poruszać temat islamofobii i działań, które mogłyby
stworzyć konflikt z „szybko powiększającą się resztą”.
Porównując
z poprzednimi kampaniami w amerykańskich wyborach prezydenckich, w
tym roku religia usuwa się w cień. Donald Trump na pozór nie jest
religijny (a jego zainteresowanie elektoratem ewangelikalnym stawia
pod znakiem zapytania trwałość i motyw religijnych praw). Hillary
Clinton powiedziała, że „robienie kampanii o wierze nie
przychodzi jej naturalnie”. A z kolei Bernie Sanders nie jest
„aktywnie związany” z żadną religią. Ich powściągliwość w
tej kwestii odzwierciedla preferencje drugiej największej grupy
religijnej w kraju, w którym chcą rządzić. Nie licząc Teda Cruza,
czołowi kandydaci nie chcą rozmawiać o religii. Liczba Amerykanów
opowiadająca się w kabinie do głosowania za boską interwencją
zmniejsza się.
Przy
całej pracy, jaką grupy świeckie wykonują, by promować zrozumienie
dla bezwyznaniowców, prawdopodobnie najskuteczniejsze będą
zniechęcenie i upływ czasu. Podczas gdy świeccy milenialsi dorastają
i rodzą dzieci, jedyną niedzielną tradycją poranną, jaką mogą
przekazać, i co do tego wszyscy na świecie są zgodni, to: brunch.
|