Agnieszka Kęcińska-Stypułkowska

SPÓR O EWĘ


Kiedy coś jest powtarzane przez wystarczająco długi czas,
wszyscy zaczynają w to wierzyć.

Thomas Merton


Kongregacja Nauki Wiaryi, dostrzegając potrzebę rewizji antropologii chrześcijańskiej, wyraża chęć zainicjowania debaty nad naturą kobiety w kontekście antropologii biblijnej. Niestety, już samo zaproszenie do dyskusji „ludzi dobrej woli” stawia pod znakiem zapytania sens i wartość tego dyskursu. Dialog zakłada bowiem swobodę, teoretyczne zawieszenie przekonań i sądów. Tymczasem Kongregacja, zapraszając do dialogu, formułuje dogmatyczne tezy na temat natury kobiety, których dyskusja podważyć nie może. Tym samym możliwość podważenia stereotypowych przekonań wydaje się co najmniej wątpliwa.

Wśród podstawowych wartości związanych z konkretnym życiem kobiety jawi się to, co zostało nazwane jej «zdolnością drugiego». Wbrew pewnym prądom feministycznym, które roszczą wymagania «dla samej siebie», kobieta zachowuje bardzo silną intuicję, że to, co najlepsze w jej bycie, stanowią działania skierowane na zradzanie drugiego, jego wzrost i ochronę. (...) Kobieta, ze swej strony, musi pozwolić się nawrócić i rozpoznać szczególne charakterystyczne wartości wielkiej zdolności miłości drugiego, jakich jej kobiecość jest nosicielką.”

Wydaje się, że wizja Kongregacji Nauki Wiary nie odbiega od najbardziej konserwatywnego obrazu świata i ludzi. Jest to wizja, która dehumanizuje, deprecjonuje oraz instrumentalizuje kobietę. Jeśli bowiem zasadniczą i niepodważalną kwestią antropologii chrześcijańskiej jest bezwarunkowy osobowy status każdego człowieka, to sprowadzenie wartości kobiety do wymiaru jej uczestnictwa w życiu innego człowieka odbiera jej ten przywilej. Kobieta postrzegana przez pryzmat jej „powołania” to kobieta, która człowiekiem-osobą staje się dopiero na mocy uczestnictwa w jakiejś narzuconej jej autorytatywnie formie aktywności. Wyróżnionym modelem tej aktywności jest macierzyństwo.

Macierzyństwo jest tutaj pojmowane jako biologiczne oraz duchowe nastawienie na troskę o „Innego”. Wykracza zatem poza płodzenie, rodzenie i wychowywanie potomstwa. Stanowi raczej o duchowej i biologicznej predestynacji do poświęcenia swojej egzystencji w ofierze. Tak pojęta kobieta to przestrzeń, w której rozegrać ma się historia, ona sama zaś jest tylko pasywnym podłożem dla dziejów świata.

Przekonanie to jest głęboko zakorzenione w świadomości społecznej i indywidualnej. Cały proces socjalizacji nakierowany jest na formowanie dziewczynek do określonej roli w kolektywie. Młode kobiety uczy się, jak odpowiedzieć na potrzeby świata, jak zaspokoić potrzeby drugiego człowieka. Cała struktura psychofizyczna kobiety naginana jest do spełniania cudzych potrzeb i oczekiwań. Aby sprostać temu zadaniu, musi ona przyjąć pasywną, pokorną postawę wobec rzeczywistości. Świat ukazuje się jej jako kosmos ścierających się, niebezpiecznych sił przerastający jej wątłą kondycję. Aby ten świat zachować – i to w najszlachetniejszym jego wymiarze – kobieta winna ukryć się przed światem, chronić swój biologiczny potencjał niczym rezerwuar sił, które mężczyzna ujarzmia i dzięki którym kreuje rzeczywistość.

Proces wychowawczy ukierunkowany na wdrożenie dziewcząt do życia zbiorowego wymaga też podporządkowania ich własnych celów celom ogółu. Chłopcom wpaja się natomiast zasady samodzielności, wolności, odwagi, rywalizacji, stawiania i realizowania własnych celów. Społeczeństwo dla mężczyzny stanowić ma tło, kontekst, przestrzeń, w której rozwinie i zrealizuje siebie. Kobieta ma być składnikiem tego tła, transparentnym elementem przerastającej ją całości, nie może zatem skupiać uwagi na samej sobie.

Być dla drugiego, to piękne przesłanie. Tak piękne, że nie wiadomo, dlaczego jego realizacja ma być wyłącznym przywilejem kobiety. Wyidealizowane macierzyństwo, stanowiące istotę kobiecej egzystencji, umniejsza jej samoistną wartość, krępuje wolność. Jeśli istotą kobiety-osoby, a zatem i sensem jej egzystencji, jest nakierowanie na drugiego, to akceptacja i realizacja tego powołania stanowi gwarant i probierz wartości jej istnienia.

Trudno pogodzić ten model kobiecej natury z postulatem pełni osoby ludzkiej. Relacje międzyludzkie tylko wówczas wzbogacają życie człowieka, kiedy dokonują się na poziomie podmiotowym. Jeśli zatem zastrzega się, że treścią i istotą życia kobiety musi być perspektywa szeroko pojętego macierzyństwa na wzór ofiary całopalnej z samej siebie, to tym samym przeczy się pierwotnej godności kobiety „jako osoby”. Model ten sugeruje osobową ułomność kobiety, wpisując jej istotę w mechanizmy atawistycznych popędów i instynktów.

Dalekim od istoty Kościoła byłoby przypisywanie mu jestestwa bazującego na przypadkowym tylko modelu żeńskości, natomiast odwołanie do Maryi z jej zdolnością słuchania, przyjmowania, pokory, wierności, uwielbienia i oczekiwania, sytuuje Kościół w ciągłości duchowej historii Izraela. (...) Chociaż owo nastawienie powinno być typowym dla każdego ochrzczonego, w rzeczywistości charakteryzuje kobietę ze szczególną intensywnością i naturalnością. W ten sposób kobiety mają do spełnienia rolę o najwyższej wadze w życiu eklezjalnym, przypominając ową dyspozycję wszystkim ochrzczonym (...).”

Tematem proponowanej dyskusji ma być fenomen kobiety, jednak okazuje się, że Kongregacja Nauki Wiary doskonale zna ten fenomen. Składa się nań pasywność, pokora, wierność, uwielbienie, oczekiwanie, instynktowność, impulsywność, emocjonalność; Wieczna Oblubienica odpowiadająca na gest Oblubieńca.

Ten mistyczny wymiar i sens kobiecości stanowił i stanowi nadal pryzmat, przez który postrzegane jest człowieczeństwo kobiety. Gloryfikacja abstrakcyjnej i wyidealizowanej kobiecości jest narzędziem jej ucisku, deprecjonowania i dehumanizowania. W tej wizji kobieta okazuje się nośnikiem negatywnych wartości. Tak rozumiana „kobiecość” odpowiada za formy społecznego zniewolenia kobiet. Zniewolenie to dotyka kobietę w najbardziej wszechstronny sposób, sięga bowiem aż po ontyczny fundament. Kobieta wykreowana nie jest kobietą realną, zatem ideał kobiecości domaga się od niej redukcji własnej istoty, własnej natury. Redukcja ta dokonuje się przy pełnej aprobacie społecznej. Człowiek tak wypreparowany jest tworem społecznego terroru.

Współczesny Kościół, dostrzegając narastające feministyczne protesty, próbuje podjąć temat kobiet na tle antropologii chrześcijańskiej i społecznego wymiaru ich życia. Wyraźnie widać jednak, że Kongregacja Nauki Wiary dąży do wypromowania starej wizji w nowej szacie werbalnej. Świadczy o tym m.in. przywołanie sylwetki Maryi – skromnej, cichej, pasywnej uczestniczki Historii Kościoła. Mistyka i mistyfikacja kobiecości w równym stopniu okalecza mężczyznę. Feminizm żąda, by wyzwolić człowieka z cierpień schizofrenicznego rozdarcia, które są konsekwencją społecznego postrzegania go w zredukowanej postaci.

iW tekście odnoszę się do Listu do Biskupów Kościoła Katolickiego o współdziałaniu mężczyzny i kobiety w Kościele i świecie. Niemniej pragnę zaznaczyć, że list ten stanowi tylko odniesienie (nie zaś przedmiot zasadniczy moich rozważań). Chcę wykazać, że tradycyjny model antropologii chrześcijańskiej pozwala w praktyce społecznej przypisywać kobiecie drugorzędną pozycję. Występuję również przeciwko skłonności do gloryfikowania oraz unifikowania kobiet. Zatem moje wnioski proszę odczytywać jako postulat wypowiedziany na gruncie antropologicznym, a nie światopoglądowym. Zasadniczym problemem poruszonym w tekście jest koncepcja osoby i wskazanie na konieczność zrewaloryzowania tradycyjnego modelu „kobiety” w antropologii chrześcijańskiej.

2 List do Biskupów Kościoła Katolickiego o współdziałaniu mężczyzny i kobiety w Kościele i świecie. Kongregacja Nauki Wiary. List podpisany przez kard. Josepha Ratzingera i abp Angelo Amato, wydany 31.05.2004.

3 List do Biskupów Kościoła Katolickiego o współdziałaniu mężczyzny i kobiety w Kościele i świecie. Kongregacja Nauki Wiary. List podpisany przez kard. Josepha Ratzingera i abp Angelo Amato, wydany 31.05.2004.


Pierwsza strona
Home page

Free counter and web stats