Barbara Stanosz

CO TO JEST RACJONALIZM?




Niektórzy, a może większość z nas, traktują pewne słowa naszego wspólnego języka z grubsza tak samo, jak przedsiębiorca traktuje swoich pracowników najemnych: nie interesując się ani ich rodowodem, ani walorami, które można by wykorzystać w interesie społecznym, przydziela im zadania i funkcje, których wypełnienie przysporzy jemu samemu jak najwięcej korzyści. Typowym przykładem tak traktowanych słów jest sprawiedliwość; „przedsiębiorcze” stosowanie tego słowa streszcza sentencja wygłoszona przez bohatera popularnego filmu: „Sprawiedliwość musi być po naszej stronie”. Do słów takich należy też rozum i słowa pochodne (rozumny, rozumność) oraz bliskoznaczne z nimi słowa pochodzenia łacińskiego: racja, racjonalny, racjonalizm. Rzadko się zdarza, by ktoś samemu sobie odmawiał rozumu, a własny sposób postępowania, kryteria dokonywanych przez siebie wyborów czy ocen, albo swoje tezy światopoglądowe był skłonny uznać za nieracjonalne. (Znamienny wyjątek stanowią sytuacje, w których stwierdzamy, że działaliśmy pod wpływem silnych uczuć – na przykład strachu lub miłości: przyznajemy, że nasz rozum bywa przyćmiony lub nawet obezwładniony przez takie przemożne siły, ale jest to, naszym zdaniem, jego „wypadek przy pracy”, a nie świadectwo ogólnie złej kondycji.) Nawet wierzenia religijne i inne przesądy próbowano wyprowadzić z racjonalnych założeń (a co najmniej wykazać, że ich akceptacja jest intelektualnie równie uprawniona, jak odrzucenie); ponieważ jednak próby takie notorycznie zawodziły, ogłoszono, że „przyrodzony” rozum ludzki ma ograniczone pole zastosowań, pewne prawdy leżą poza tym polem, są więc dla rozumu niedostępne, ale nie są niezgodne z jego dyktatami.

Krótko mówiąc, w naszej codziennej komunikacji rozum i słowa blisko z nim spokrewnione mają nader elastyczną, jeśli nie zgoła nieokreśloną treść opisową, służą zaś głównie celom perswazyjnym, a nie przekazywaniu informacji. Warto więc przypominać od czasu do czasu konkluzje, do jakich prowadzi namysł ludzi zajmujących się zawodowo analizą znaczenia takich słów: przedstawicieli filozofii analitycznej, którzy stawiają sobie jako zadanie rekonstrukcję treści pojęć użytecznych w refleksji nad ludzkim poznawaniem świata. Pojęcie rozumu, a zwłaszcza pojęcie racjonalności przekonań, stanowi niezbywalne narzędzie tej refleksji.

Rozum ludzki, zjawisko naszego myślenia i jego produkt poznawczy, czyli obraz świata, w którym żyjemy, intrygowało filozofów wszystkich czasów, niekiedy w stopniu bliskim fascynacji. Kartezjusz ogłosił (zresztą nie jako pierwszy) słynne „Myślę, więc jestem” wraz z tezą, że tylko rozum jest źródłem wiedzy, doświadczenie zmysłowe zaś jest wprawdzie przydatne do życia, lecz bezwartościowe poznawczo. Taki właśnie pogląd bywa nazywany racjonalizmem w jednym z dwóch znaczeń tego terminu; stanowi on przeciwieństwo wszelkiego empiryzmu, nawet w umiarkowanej postaci. Jest to jednak anachroniczny już sens terminu racjonalizm, od dawna bowiem żaden poważny filozof nie broni tak rozumianego racjonalizmu. Aktualne natomiast pozostaje drugie znaczenie tego terminu, przy którym jest on antonimem terminu irracjonalizm, z empiryzmem zaś stanowi zgodny tandem. Poświęćmy mu zatem więcej uwagi.

Cechą swoistą racjonalisty jest respektowanie pewnych wyraźnie określonych norm, które dotyczą akceptowania sądów pretendujących do miana prawd. Normę wstępną stanowi warunek, by sąd taki został wyrażony w poprawnie zbudowanym zdaniu; wypowiedź, która łamie reguły składni lub semantyki danego języka, nie wyraża bowiem żadnego sądu – ani prawdziwego, ani fałszywego – jest po prostu pozbawioną sensu imitacją zdania. Jako jaskrawy przykład naruszenia reguł obu rodzajów może posłużyć wypowiedź „Iloczyn liczby 7 jest bezzasadny”. Łamie ona regułę składni, która słowa „iloczyn” pozwala używać tylko w kontekście „iloczyn x i y”, oraz regułę semantyczną, która przymiotnik „bezzasadny” (a także „zasadny”) pozwala orzekać wyłącznie o sądach, twierdzeniach lub ich kompleksach. Wypowiedzi tego rodzaju są raczej powszechnie traktowane jako bezsensowne, racjonalistę natomiast wyróżnia to, iż odmawia on sensu także pewnym wypowiedziom zbudowanym zgodnie z formalnymi regułami języka. Jest mianowicie gotów uznać za sensowne tylko takie zdanie, które (jeśli nie należy do formuł czystej logiki lub matematyki) posiada sens empiryczny, tj. któremu odpowiednie jego wyrażenia składowe zapewniają weryfikowalność lub falsyfikowalność, czyli możliwość potwierdzenia go lub obalenia w konfrontacji z doświadczeniem zmysłowym. Tak rozumianego sensu empirycznego nie ma, na przykład, zdanie „Absolut jest podstawą wszelkiego bytu”: słownikowe znaczenia wyrażeń absolut, podstawa i byt nie pozwalają powiązać tego zdania z żadną obserwacją, której wynik mógłby być jego sprawdzianem.

Zdanie empirycznie sensowne zasługuje na uznanie za prawdziwe oczywiście tylko wtedy, gdy legitymuje się odpowiednim uzasadnieniem. Niektóre z takich zdań obserwacja może bezpośrednio potwierdzić lub obalić. Nazywamy je zdaniami obserwacyjnymi; należy do nich, na przykład, „Warszawa leży nad rzeką”. Jednakże wiele zdań, na ustaleniu prawdziwości których nam zależy, nie poddaje się takiej bezpośredniej weryfikacji. W szczególności zdania, które chcemy uznać za prawa ściśle ogólne, stosujące się do nieograniczonej liczby jednostkowych przypadków, można sprawdzać tylko pośrednio, przez wyprowadzanie z nich wniosków dotyczących poszczególnych przypadków danego rodzaju i ustalaniu przez obserwację, czy wnioski te są prawdziwe. Fałszywość któregoś z nich podważa takie zdanie, natomiast prawdziwość wszystkich wniosków obserwacyjnych, które wyprowadziliśmy z danego zdania nieobserwacyjnego, potwierdza je i dostarcza mu pośredniego uzasadnienia. Nie jest to jednak uzasadnienie ostateczne: wszak nigdy nie mamy gwarancji, że kolejny wniosek obserwacyjny wyprowadzony z tego zdania również okaże się prawdziwy. Mówimy więc, że zdania takie można uzasadnić tylko przy udziale zawodnych metod rozumowania.

Czy więc racjonalista powstrzymuje się przed uznawaniem zdań tego rodzaju? Ależ nie – gdyby tak czynił, zachowywałby się całkiem nierozumnie! Jego racjonalizm wyraża się natomiast w tym, że zdania uzasadnione w taki sposób uznaje nie z całkowitą, lecz z częściową tylko pewnością (nie postawiłby „wszystkich pieniędzy”, zakładając się o ich prawdziwość) – z taką mianowicie, która nie przekracza stopnia niezawodności metod, które posłużyły do ich uzasadnienia. Analiza tych metod nie zawsze pozwala ustalić ściśle stopień ich niezawodności, na ogół jednak umożliwia porównywanie ich pod tym względem i dostosowywanie siły swoich przekonań do wyników tej analizy.

Racjonalista powstrzymuje się natomiast przed uznawaniem zdań, które nie zostały poddane żadnej empirycznej procedurze sprawdzającej, takich jak „Istnieją istoty inteligentne zamieszkujące inne niż Ziemia planety”; oczywiście nie uznaje także negacji zdań tego rodzaju, choć może spekulować na temat szans określonego rozstrzygnięcia kwestii ich prawdziwości. Nie stawia sobie natomiast tego problemu w przypadku zdań, które – choć wyposażone w treść empiryczną – należą niewątpliwie do świata baśni, przesądów ludowych lub mitologii religijnej. Zdania takie bowiem, w przeciwieństwie do podanego wyżej przykładu, nie są sprawdzane nie dlatego, że na przeszkodzie stoją trudności techniczne, lecz dlatego, że jawnie kłócą się z naszą dobrze ugruntowaną wiedzą o świecie. Jeśli nie wyklucza ona, to w każdym razie czyni nieskończenie mało wiarogodnym istnienie krasnoludków, wpływu układu ciał niebieskich na nasze indywidualne losy, czy też stworzenia i nadzorowania świata przez jakąś istotę nadludzko inteligentną, mocarną, odwieczną i nieśmiertelną.

Irracjonalista uznaje za mocną podstawę rozmaitych swoich przekonań własną intuicję, stan psychiczny (swój lub cudzy) odczuwany jako „objawienie”, tradycję kultury, w której wyrósł, albo po prostu autorytet osoby, którą z jakichś powodów darzy zaufaniem. Racjonalista nie podziela tego stanowiska w żadnym punkcie. Nie odrzuca, oczywiście, wszelkich autorytetów (byłoby to nierozsądne ze względów praktycznych), lecz jest skłonny ufać w sprawach danego rodzaju tylko takim osobom, których przekonania w tych sprawach podlegają stałej i kompetentnej kontroli innych ludzi. Kryterium to na ogół spełniają uczeni, zwłaszcza przedstawiciele nauk „twardych” (nauki „miękkie” bywają mocno skażone ideologią lub kaprysami mody kulturowej), choć i oni, rzecz jasna, mogą się mylić. Konsekwentny racjonalista nie zna autorytetów, którym wierzyłby bezgranicznie.

Jest też autokrytyczny. Pilnuje się, by nie wpadać w pułapkę myślenia życzeniowego (nie wierzyć w coś tylko dlatego, że chciałby, aby było to prawdą), wystrzega się nadmiaru optymizmu, a podczas dyskusji dba o to, aby jego pragnienie, by inni przyznali mu rację, nie dominowało nad pragnieniem, by ją rzeczywiście mieć. Innymi słowy, gdy chodzi o prawdę, trzyma na wodzy wszelkie emocje oprócz szacunku dla rzeczowych argumentów. Dlatego nierzadko zmienia niektóre swoje przekonania lub osłabia pewność, z jaką je żywi.

Racjonalizmowi zarzuca się czasem, że jest postawą „schematyczną i abstrakcyjną”, wyklucza bowiem poznanie, którego nie można intersubiektywnie wyrazić w słowach lub poddać intersubiektywnej kontroli. Najwybitniejszy polski teoretyk poznania, Kazimierz Ajdukiewicz, tak oto odpowiadał na ten zarzut: „Lepiej jest pożywać pewną, choć skromną strawę rozumu niż w obawie, by nie przeoczyć głosu Prawdy, pozwolić na pożywanie wszelkiej nie skontrolowanej strawy, która może częściej jest trucizną niż zdrowym i zbawiennym pokarmem.”








Towarzystwo Humanistyczne
Humanist Assciation