Andrzej Dominiczak



Dlaczego prawa i wolności młodzieży?

Czy młodzież jako grupa społeczna zawsze istniała i czy musi istnieć? Czy młodzież jest głupia? Czy większość młodych ludzi to przestępcy lub potencjalni przestępcy?

Opublikowana w piśmie Cogito, przygotowana przez Towarzystwo Humanistyczne ankieta na temat praw i wolności młodzieży spotkała się z nadspodziewanie dużym zainteresowaniem. Otrzymaliśmy blisko 800 wypełnionych kwestionariuszy i kilkadziesiąt listów zawierających uwagi, przemyślenia, a nawet poematy na temat praw i wolności młodzieży. Zainteresowanie tematem znacznie przekroczyło nasze oczekiwania! Nasza radość z tego powodu jest tym większa, że respondenci wykazali się wyższą od krajowej przeciętnej dojrzałością, odpowiedzialnością i rozumieniem problematyki praw i wolności. Do takich wniosków doszliśmy, analizując wyniki ankiety oraz rozważania pomieszczone w listach, na marginesach i między kolejnymi pytaniami ankiety. Okazuje się (czego zresztą można się było spodziewać), że nasi respondenci częściej niż ogół młodzieży opowiadali się za rozszerzeniem swoich praw i wolności. Wyrażone przez nich życzenia i potrzeby dalekie są jednak od bezrefleksyjnego entuzjazmu. Przeciwnie, odpowiedzi na pytania ankiety dowodzą wysokiego, by nie powiedzieć zbyt wysokiego, autokrytycyzmu i niekiedy przesadnego poczucia odpowiedzialności. Młodzi ludzie chcą wolności, ale nie mają zaufania do samych siebie i swoich rówieśników - stąd wątpliwości i poparcie dla większości wymienionych w ankiecie zastrzeżeń. Tak się przejawia dojrzała samowiedza i zdolność do formułowania rozumnych sądów - nie tylko one jednak. Prowadzone przez nas w ciągu ostatniego roku rozmowy i dyskusje z młodzieżą w kilku polskich miastach zdają się świadczyć, że część waszych zastrzeżeń, niewiary i obaw przed wolnością bierze się ze stereotypowych półprawd, niesprawiedliwych uogólnień i uproszczeń oraz pospolitych bzdur, które na temat młodzieży wypisują i wygadują niektórzy dorośli w szkole, w domu i w środkach masowego przekazu. Niżej przedstawimy krytyczne omówienie najczęściej wyznawanych mitów i stereotypowych poglądów na temat praw i wolności w ogóle, a praw i wolności młodzieży w szczególności, część z was, bowiem, zdaje się owe mity wyznawać niemal bezkrytycznie, tracąc przy tym apetyt na to co najlepsze - na prawo do bycia sobą i do życia w zgodzie z własnymi wartościami i pragnieniami.

Mit pierwszy - o konieczności istnienia młodzieży jako odrębnej grupy społecznej?

Głosy większości uczestników organizowanych przez nas dyskusji potwierdziły to, czego się spodziewaliśmy. Większość z was automatycznie przyjmuje, że młodzież z jej specyficzną obyczajowością, stylem życia, sposobem ubierania się i upodobaniem do zabawy to zjawisko naturalne i konieczne. Uważacie na ogół, że młodzież zawsze istniała i istnieć będzie, i że ten stan rzeczy nie jest i nie może być przedmiotem naszych wyborów i decyzji. To nieprawda. Młodzież, jako odrębna grupa, czy jak się to określa w socjologii, subkultura, jest bardzo niedawnym wynalazkiem. Jako względnie odrębna grupa, wyłoniła się stopniowo z grupy młodych dorosłych w latach 50. i 60. naszego stulecia. Przyczyny jej powstania są bardzo złożone. Dużą rolę odegrała druga wojna światowa i wynikły z niej kryzys wartości. Wojenne okrucieństwa uwidoczniły potrzebę refleksji i skutecznej ochrony wolności i praw jednostki i w konsekwencji zrodziły ruchy emancypacyjne kobiet, mniejszości rasowych, seksualnych i innych. Lata powojenne to również okres przyspieszonego bogacenia się społeczeństw świata Zachodu. Coraz więcej rodzin było stać na opłacenie uniwersyteckiego wykształcenia dzieci; coraz mniej nastolatków wchodziło w dorosłe życie, idąc do pracy w wieku 14, 15 i 16 lat, a coraz więcej żyło w stanie przedłużonego dzieciństwa w szkolnych i uniwersyteckich kampusach. Na przemiany polityczne i ekonomiczne nałożyła się popularyzacja takich nauk społecznych jak psychologia i pedagogika i wytworzone w ich ramach koncepcje permisywnego wychowania dzieci. Benjamin Spock, autor najsłynniejszego dzieła pedagogicznego XX wieku (Baby and Child Care, 1946) ) był w USA wielokrotnie oskarżany o to, że w decydującym stopniu przyczynił się do powstania takich zjawisk jak ruch hippisów, masowa narkomania i przestępczość młodzieży. W końcu pojawienie się nowej subkultury zostało dostrzeżone przez producentów muzyki, odzieży, obuwia itd. Powstał nowy, młodzieżowy rynek, na utrzymanie którego wydaje się rocznie miliardy dolarów. Te ogromne pieniądze na reklamę i promocję przeznaczonych dla młodzieży produktów umacniają sztucznie ukształtowaną odrębność tej grupy. Nie chcę, oczywiście, przez to powiedzieć, że dawniej nie było ludzi młodych, byli, ale nie stanowili odrębnej subkultury, wytwarzającej specyficzne dla siebie normy obyczajowe i wzorce postępowania. Mimo dłuższego niż dziś okresu dojrzewania wcześniej wchodzili w dorosłe życie. Jeszcze w latach 50. zdecydowana większość 15 i 16-latków pracowała, bawiła się ubierała tak samo jak ówcześni dorośli. Nie istniała młodzież, istnieli młodzi dorośli. Nie rozstrzygam tu, czy ów model wczesnej dorosłości był lepszy niż dzisiejszy model przedłużonego okresu niesamodzielności. Pragnę wam tylko uświadomić, że młodzież jako grupa społeczna jest wytworem kultury, nie natury, i że jej istnienie oraz formy tego istnienia w dużym stopniu zależą od was samych.

Mit 2. O tym, że młodzieży brak jest doświadczenia i kompetencji, by mądrze korzystać z praw i wolności.

Argument ten powtarza się chyba najczęściej. Nastolatki myślą o sobie źle: nie mamy wiedzy i koniecznego doświadczenia - powiadają. Obawiają się, że dopuszczenie ich do wyborów niechybnie przyniosłoby załamanie gospodarcze i cywilizacyjny upadek. A jak jest w istocie?

Otóż z punktu widzenia praw i wolności, cechujące młodzież kompetencje i wynikający z braku doświadczenia poziom rozumienia sytuacji społeczno politycznej miałyby znaczenie tylko wtedy, gdyby znacznie się różniły od kompetencji i poziomu rozumienia ludzi dorosłych. Tymczasem, prowadzone w USA badania pokazały, że większość dorosłych nie ma tak zwanego zielonego pojęcia o prawie i polityce: dorośli nie znają programów politycznych, zasad demokratycznego państwa prawa, ani kandydatów do ważnych urzędów. Większość dorosłych (w USA i w Polsce) nie wie co, to jest homo sapiens, a w Polsce ponad 70 proc. dorosłych nie rozumie prostych tekstów (np. instrukcji zażywania aspiryny). W rzeczywistości wiedza i inne kompetencje większości dorosłych są co najmniej równe niskie, jak wiedza i kompetencje młodzieży, a przecież nikt nie sugeruje, by mniej wykształconym dorosłym ograniczać prawa i wolności obywatelskie. Oto, co na ten temat pisze współczesna, wybitna filozofka, Barbara Stanosz, rozwijając w odniesieniu do młodzieży teorię sprawiedliwości innego filozofa, Johna Rawlsa1:

Można zatem argumentować, że (....) młody wiek sprzyja bezstronności(...): wszak w tym wieku niepewność co do natury naszych osobistych interesów jest nieporównanie większa niż w późniejszych okresach życia. Zawód, który wybraliśmy lub planujemy wybrać, być zechcemy lub będziemy zmuszeni zmienić; nasz przyszły status materialny, pozycję społeczną, sytuację rodzinną, miejsce zamieszkania itp. Niełatwo dokładnie przewidzieć; nawet prawdopodobieństwo, że popadniemy w konflikt z prawem, w młodości trudniej jest oszacować. W tym stadium życia zatem człowiek rozsądny postawiony wobec wyboru zasad, które mają rządzić życiem danej zbiorowości we własnym interesie uwzględni interesy jeśli nie wszystkich to wielu jej członków - tych, na miejscy których sam może się znaleźć. Preferencje młodego człowieka wobec wszelkich takich zasad mają więc mocniejsze gwarancje bezstronności i - przy założeniu porównywalnej wiedzy - rokują podejmowanie decyzji społecznie sprawiedliwszych niż te, za którymi jest skłonny opowiedzieć się człowiek starszy, ustabilizowany życiowo, czyli znający znacznie lepiej swoje najbliższe i przyszłe interesy. Może zatem o kształcie wszelkich, a co najmniej tych społecznie najistotniejszych - praw regulujących nasze współżycie w skali kraju czy globu powinni decydować rzetelnie wykształceni, młodzi ludzie?

Domyślam się argumentów, które przywołaliby przeciwnicy takiego rozumowania. „Oprócz wiedzy teoretycznej” - powiedzieliby - „którą wynosi się ze szkół, do podejmowania prawidłowych decyzji w sprawach tego rodzaju niezbędne jest, po pierwsze, doświadczenie życiowe, którego nabiera się z wiekiem, oraz, po drugie, rozwaga, to jest brak skłonności do działań związanych z wysokim ryzykiem, co również jest pozytywnie skorelowane z wiekiem”

Pierwsza część tej argumentacji trafia mi do przekonania, lecz z pewnym zastrzeżeniem. Wynoszona ze szkoły wiedza o sprawach społecznych (...) rzeczywiście odbiega na niekorzyść od tej, którą o tych sprawach posiada się po latach dorosłego życia. Tak jednak być nie musi. Źródłem owej różnicy jest bowiem niczym nie usprawiedliwione ubóstwo problematyki społecznej w programach nauczania (...) oraz moralizacja - religijna, patriotyczna i polityczna - która dodatkowo obniża wartość poznawczą owych skąpych treści programowych. Dorosłe życie wymusza zdroworozsądkową demistyfikację tych treści i samodzielne wypełnianie luk; jest to jedyna pozytywna rola tzw. doświadczenia życiowego, które skądinąd dość często prowokuje do pochopnych generalizacji osobistych przeżyć, wytwarzając wypaczony obraz ludzkiego świata. Sądzę więc, że stosowna przebudowa programu edukacji młodego pokolenia odwróciłaby sytuację, zapewniając ludziom młodym przewagę nad starszymi także pod względem kompetencji.

A co do rozwagi: być może młodzi ludzie są bardziej niż starsi skłonni do ponoszenia wysokiego ryzyka osobistego. Nie wydaje mi się natomiast, by z wiekiem rosła powściągliwość wobec działań związanych z cudzym, w tym społecznym wysokim ryzykiem. Nie przemawia za tym ani historia, ani teraźniejszość.”

Mit 3 - o zagrożeniu rosnącą przestępczością młodzieży.

Większość z was uwierzyła szukającym taniej sensacji mediom, które wmawiają nam rzekomo rosnące zagrożenie przestępczością młodzieży. Tym tłumaczycie swoje poparcie dla wprowadzenia godziny policyjnej dla dzieci i młodzieży - nawet wśród czytelników Cogito zwolennicy „akcji małolat” stanowią większość (58,8%).

Tymczasem przestępczość młodzieży w większości kategorii maleje już drugi rok z rzędu. Według danych Komendy Głównej Policji przestępczość „nieletnich” w pierwszym półroczu roku 2000 jest aż o 13,3% niższa niż w tym samym okresie roku ubiegłego i - jak się wydaje - jest to tendencja stała. Nie ma więc rosnącego zagrożenia ze strony młodzieży, są kolejne mity wytwarzane na użytek tych, którzy szukają pretekstu, by dalej ograniczać wasze swobody. Zresztą pomysł, żeby zwalczać rzeczywiście istniejące zagrożenia zakazując młodym ludziom wychodzenia z domu po 22 był od początku absurdalny. Zdecydowana większość przestępstw popełnianych przez młodzież i na młodzieży ma miejsce w godzinach popołudniowych, po szkole, gdy rodziców nie ma jeszcze w domu. To dlatego w USA coraz skuteczniej zwalcza się przestępczość młodzieży organizując w godzinach popołudniowych ciekawe zajęcia w otwieranych w całym kraju świetlicach domach kultury. W Polsce nadal wierzy się w magiczne działanie zakazów, nawet tam gdzie są one jawnie nieuzasadnione i bezprawne. Miażdżącą większość przestępstw w godzinach nocnych popełniają dorośli - czy powinniśmy im zakazać wychodzenia z domu?

Mam nadzieję, że powyższe uwagi trafiły wam w jakiejś mierze do przekonania. Być może warto jeszcze raz się zastanowić nad zadanymi w ankiecie pytaniami? Zapraszamy do namysłu i do dyskusji - z dorosłymi i z rówieśnikami. Dobrą do tej dyskusji podstawą może być opublikowany na naszej stronie internetowej gotowy projekt Karty Praw i Wolności młodzieży. Zastanówcie się, czy chcielibyście poprzeć zawarte tam propozycje rozszerzenia praw i wolności. Musicie przy tym pamiętać o jednym. Przyznanie komuś praw i wolności, nawet w największym zakresie, nie oznacza, że korzystanie z nich staje się jego obowiązkiem - nie staje się; jest możliwością, z której można korzystać lub nie korzystać, w zależności od poczucia własnej dojrzałości, od stopnia rozumienia sytuacji lub, po prostu, od nastroju, poziomu lęku czy jakichkolwiek innych względów. Prawo do udziału wyborach wcale nie oznacza, że wszyscy młodzi ludzie będą musieli ustawiać się w kolejce do wyborczych urn, oznacza tylko, że taką możliwość otrzymają ci z nich, którzy mają na to ochotę i zadadzą sobie trud przygotowania się i zdania egzaminu obywatelskiego. To samo dotyczy prawa do decyzji o zabiegach operacyjnych, prawa do prowadzenia działalności gospodarczej lub prawa do wczesnego małżeństwa - to są tylko możliwości, z których mogą, a nie muszą, korzystać, ci z was, którzy czują się dostatecznie dojrzali, a w niektórych przypadkach ci, którzy również potrafią tę dojrzałość udowodnić. Czekamy na wasze opinie.



1 John Rawls jest autorem koncepcji wyboru dokonywanego „za zasłoną niewiedzy" - niewiedzy osoby dokonującej wyboru co do wszystkich tych aspektów jej własnej sytuacji (i - ewentualnie - sytuacji innych, konkretnych osób), których znajomość mogłaby w specyficzny sposób motywować jej decyzje. Ktoś, kto nie wiedziałby, czy sam jest pracodawcą czy pracobiorcą, człowiekiem zamożnym czy ubogim, z wysokimi czy z niskimi kwalifikacjami zawodowymi, energicznym i utalentowanym czy pozbawionym tych zalet, i tak dalej, we własnym interesie nie podejmowałby stronniczych decyzji, na przykład, w sprawie zasad dystrybucji i redystrybucji dochodów; gdyby przy tym posiadał wiedzę ogólną, pozwalającą mu przewidzieć społeczne konsekwencje rozmaitych alternatywnych decyzji, podejmowałby je (również we własnym interesie) nie tylko bezstronnie, ale i kompetentnie.






Free counter and web stats