RACJE

Kwartalnik humanistyczny

TYGODNIK w kwartalniku

[ Strona główna ]



Andrzej Dominiczak

POCHWAŁA DEMOKRATYCZNEJ NUDY

Na pohybel politycznym dreszczowcom




Zewsząd płyną skargi na opozycję, a najbardziej na Schetynę, że jest niecharyzmatyczny, że nie ma pomysłów ani programu i dlatego PiS właściwie już wygrał jesienne wybory. To PiS podaje piłkę – lamentuje znajomy filozof – a opozycja tylko ją odbija. Krytykują sojusznicy i wrogowwie. Czy słusznie? Czy oni - Schetyna i spółka - na te zarzuty zasługują? Czy tylko „odbijają piłkę”? Czy rzeczywiście jest tak, że PiS jest pełen inicjatywy, a opozycja nie ma pomysłów i co najwyżej reaguje na na to, co czyni przedsiębiorczy politycznie PiS?

Otóż jest wprost przeciwnie. Wbrew temu, co zarzucają Schetynie jego przeciwnicy i stronnicy, to nie on i jego formacja, lecz PiS nie ma pozytywnej wizji i (z jednym tylko wyjątkiem) wyłącznie reaguje na dokonania opozycji, również lewicowej, krok po kroku burząc porządek, który liberalne formacje budowały przez ponad ćwierć wieku. Burzenie jest łatwe, czasem wystarczy jeden kopniak, by zawaliła się misterna konstrukcja, ale gmaszysko ogromne, więc i roboty przy tym huk. Nie ma to jednak nic wspólnego z polityczną kreatywnością. To tylko demolka.

Jak na to powinna reagować opozycja? Czy zasadne są pretensje, że skupiają się na obronie dorobku ostatnich dziesięcioleci? Przecież to ich dorobek. Jeśli komuś się nie podoba, jak mnie, to pretensje należy kierować raczej do lewicy. Gdy sprawowała władzę, z pewnością nie dość dbała o to, by Polska była świecka, postępowa i sprawiedliwa społecznie, jednak Schetyna i jego formacja z Tuskiem na czele zbudowali mniej więcej to, co chcieli zbudować. Tak podobało się im i sporej, większej lub mniejszej, części społeczeństwa. Mają czego bronić.

Pis zwalcza liberalno-demokratyczny porządek. Pracowicie, bo z nienawiści, a nienawiść to skuteczna motywacja, typowa dla wielu psychopatycznych ideologów, którzy instrumentalizują sami siebie w służbie ideologii. Ich cały wysiłek jest jednak wyłącznie reakcją na konkretne rozwiązania przyjęte w europejskiej, liberalnej kulturze politycznej, niczym więcej.

Weźmy przykład. Sama likwidacja niezależnego wymiaru sprawiedliwości to kilkanaście ustaw, potoki mowy nienawiści i mnóstwo bezprawnych działań, a wraz z nimi niekończąca się liczba awantur, protestów, interwencji zagranicznych itd., itp. Powstaje wrażenie, że mnóstwo się dzieje, że rząd dużo robi, a robiłby jeszcze więcej, gdyby zdrajcy nie rzucali mu kłód pod nogi, skarżąc się u obcych. Wielu czuje się w tym rewolucyjnym maglu jak ryba w wodzie, jednak tak naprawdę nie powstaje nic nowego. Demontaż liberalnego porządku wzorowany jest na aktualizowanej ideologii i polityce z pierwszych dekad XX wieku w myśl hasła: „Wierzyć, słuchać, rozmnażać się!” PiS nie wrzuca piłki na boisko, lecz uparcie wykopuje ją z boiska, ma którym do niedawna toczyła się gra. Wykopuje ją, bo nie chce grać w zgodzie z przyjętymi w Europie zasadami i pod okiem niezależnego sędziego.

Owszem, ja tez bym wolał, żeby opozycja, zwłaszcza lewicowa, częściej przedstawiała projekty ciekawych, postępowych reform. Jednak nie mówimy tu o lewicy, a w polskiej kulturze politycznej demokratyczne reformy są trudne do przeprowadzenia, gdyż większość zwolenników liberalnej demokracji uważa, że wszystko już wymyślono, a nam wypada tylko wprowadzić to w życie. Tę wątpliwą prawdę przez wiele lat głosiła Gazeta Wyborcza i jej środowisko, a jeszcze 2 lata temu usłyszałem ją od pewnego polityka i profesora UJ w rozmowie na temat filozofii i polityki. Przekonanie to dobrze ilustrują losy inicjatywy na rzecz reformy wymiaru sprawiedliwości, jaką kilka lat temu podjęła Kamila Gasiuk-Pihowicz. Z myślą o reformie posłanka ta utworzyła specjalny zespół parlamentarny, który spotkał się kilka razy, jednak mimo upływu lat efektów jego pracy nie widać. Rzadko kto w ogóle słyszał o istnieniu tego zespołu. Dlaczego? Otóż dlatego, że jego członkowie – w większościowi sędziowie i uniwersyteccy prawnicy – nie widzą żadnej potrzeby reform. Sam słyszałem wypowiedź jednego z członków zespołu, który stwierdził, że „najlepsze, co można zrobić dla poprawy stanu sądownictwa, to zostawić sędziów w spokoju”. Tyle. Czy to wina polityków, a zwłaszcza Schetyny? Oczywiście nie jego wina. Po prostu w takim kraju żyjemy. Tak więc nie ma demokratycznego projektu reformy, ale chyba nikt przy zdrowych zmysłach nie zaprzeczy, że lepsze jest sądownictwo niedoskonałe i przewlekle, ale niezawisłe, niż wymiar sprawiedliwości na usługach i pod kontrolą PiS.

Jest jeszcze jedna przyczyna złudzenia, jakiemu ulegają chwalcy rzekomej pisowskiej pomysłowości i pro-aktywnpości. Jest nią kryminalny charakter ich działalności. PiS brutalnie łamie przepisy prawa, pisane i niepisane zasady i normy współżycia i czyni to ostentacyjnie, by nie rzec po chamsku. A przecież żyjemy w czasach, w których kryminał jest najpopularniejszym gatunkiem literackim. Ludzie łakną emocji, choćby i negatywnych. W cenie są gniew i oburzenie, a nawet strach, wrogiem numer jeden jest nuda. Podejrzanych o nudziarstwo książek nikt nie czyta, nudnych filmów nikt nie ogląda. Nawet ich nie zauważamy. PiS-u trudno nie zauważyć. Jego rządy jawią się szerokiej publiczności jako sensacyjny serial telewizyjny – polityczny dreszczowiec właściwie. Wielu z nas tego głównie oczekuje od polityki. W dzisiejszym świecie rzadko kto wierzy, że jego życie może zmienić się na lepsze dzięki politykom. Nie o to chodzi. Liczy się tylko to, czy nam się podobają, a PIS lub Trump podobają się, bo ich brutalny i wulgarny styl rodzi to, co lubimy najbardziej – silne emocje. Łaknie ich prosty lud, ale i wielu intelektualistów. Wielu z nas nie może wręcz bez nich żyć. Tak nas ukształtowała stabloidyzowana, a może nawet proto-faszystowska kultura z jej kultem efekciarstwa, skuteczności (po trupach) i wodzostwa, będącym współczesną odmianą drapieżnego witalizmu z lat 20 i 30 XX wieku.

* * *

Szanowni malkontenci. Nie twierdzę wcale, że Schetyna jest charyzmatycznym przywódcą, porywającym mówcą i śmiałym wizjonerem? Czy jednak wolelibyście przywódcę, który buduje charyzmę, atakując wszystko i wszystko sobie podporządkowując? Czy wasz ulubiony polityk powinien co tydzień wylewać pomyje na kolejnego wroga? Czy w ogóle musi być na co dzień obecny w waszym życiu? Jeśli tak, to znaczy, że w Polsce nie nadszedł jeszcze czas na demokrację z prawdziwego zdarzenia. Demokracja bowiem i demokratyczni politycy są, a w każdym razie powinni być na swój sposób nudni i ledwie dostrzegalni w codziennym życiu. Politycy demokratyczni nie mają nam życia wypełniać i urozmaicać, mają tylko dbać o to, byśmy sami mogli je sobie ułożyć i upiększyć tak jak nam się podoba, bez politycznej gorączki, za to wolni i bezpieczni.








Racje - strona główna
Strona "Sapere Aude"