[ Strona główna ]

RACJE

numer 9

Lipiec 2022


Joanna Hańderek

NIEWIDZIALNI

O starości, pogardzie i braku nadziei



Zygmunt Bauman pisał o ludzkich „odpadach”, o tych, których na co dzień nie dostrzegamy, nie przejmujemy się ich losem i nic o nich nie wiemy. To ludzie mijani na ulicy, czasami w pośpiechu, gdyż nie jest nam wygodnie na nich spoglądać. To ludzie, którzy ukradkiem usuwani się z naszego pola widzenia, jak osoby w kryzysie bezdomności. Ochroniarze na dworcach i w centrach handlowych dbają o komfort tych, których stać na luksus posiadania przestrzeni publicznej. Do tego trzeba odpowiednio wyglądać i mieć pieniądze.

Osoby w kryzysie bezdomności, w kryzysie ekonomicznym, osoby w wieku senioralnym lub z niepełnosprawnością mają taki sam status jak my. Kultura Zachodu szczyci się prawami człowieka, opieką socjalną i moralnością. Coś jednak w tej strukturze nie działa, skoro na ulicach, w sklepach i ogólnie w miejscach publicznych ciągle nie ma odpowiedniej ilości udogodnień, a przede wszystkim nie ma tych ludzi. Zupełnie tak jakby świat był tylko dla osób zdrowych, młodych i sprawnych.

Młode mamy wywalczyły sobie prawo do przestrzeni; karmienie piersią w miejscu publicznym już nikogo nie dziwi. Seanse dla matek z dziećmi w kinie, odpowiednie miejsca parkingowe przygotowane dla rodziców z dziećmi, to tylko jedne z wielu udogodnień powodujących, że przestrzeń publiczna otwiera się dla tej grupy społecznej. Co jednak z osobami w kryzysie bezdomności? Co z seniorami? Osobami na wózkach? Gdzie napisy brajlem, gdzie nauka języka migowego w szkole?

Wiek XX w kulturze Zachodu przyniósł bardzo wiele i w zakresie prawa, i w zakresie świadomości społecznej. Zmiany toczą się czasami bardzo gwałtownie, ciągle jednak wiele grup społecznych jest niewidzialnych. Pomimo wszystkich ewolucji kulturowych, rozwoju wrażliwości społecznej, ciągle niewidzialni pozostają w sferze odrzucenia, na Baumanowskim śmietnisku społecznego marginesu.

Ludzie starzy to, moim zdaniem, najbardziej zaniedbana i najbardziej dyskryminowana grupa społeczna. To ludzie, często tylko pozornie „zaopiekowani”. System społeczny daje „pełne” wsparcie poprzez medyczne czy opiekuńcze usługi. Gdy jednak rozejrzeć się uważnie w przestrzeni publicznej osoby w wieku senioralnym funkcjonują, o ile potrafią nadążyć za współczesnym światem. Wykluczenie elektroniczne, o którym się nie mówi, doskwiera im praktycznie na każdym kroku, zwłaszcza, że większość spraw w urzędach, czy w komunikacji załatwia się poprzez aplikacje i użycie odpowiedniego sprzętu. Wykluczenie komunikacyjne buduje ogromną przepaść pomiędzy tymi, którzy mają możliwość dotarcia do najbliższego przystanku metra, a tymi, którzy nie są w stanie dojść parę kilometrów do najbliższego przystanku autobusowego. W okresie szczepień przeciwko COVID ta dyskryminacja komunikacyjna była bardzo wyraźna, a wielu seniorów nie mogło się doczekać szczepienia tylko dlatego, że z ich wsi autobusy już od dawna nie jeżdżą do najbliższego miasta. Wykluczenie ekonomiczne staje się coraz większym problemem. Wielu emerytów nie stać tak naprawdę na normalne życie, a wykupienie wszystkich lekarstw pozostaje poza ich zasięgiem. O seniorach najmniej się też mówi, o ich problemach najczęściej milczy. Kulturowe wzorce współczesności opierają się na kulcie młodości. Najważniejsze są dzieci i ludzie młodzi. Starość jest pogardzana lub niedostrzegana. Niegdysiejszy szacunek przysługujący siwym włosom zamieniono na obojętność.

We współczesnej kulturze nie wypada się zestarzeć. Starość stała się dziwnym foux pas popełnianym przez nieuważnych i nie dbających o swoje własne interesy w należyty sposób. Już w warstwie estetycznej zmarszczki czy siwe włosy stały się oznaką czegoś negatywnego. Myśliciele tacy jak Aubrey de Grey piszą i głoszą, że starość jest przejawem choroby, która kończy się śmiercią. Dlatego wedle de Greya istotne jest byśmy robili wszystko, by opóźniać oznaki starzenia, powinniśmy walczyć o to, by zachować jak najdłużej młodość, a naukowcy i naukowczynie powinni zrobić wszystko, by zwalczyć śmierć. Podobnie Max More zwraca uwagę na starość jako na niezbyt przyjazny skutek ubocznego procesu biologicznego zwanego życiem i kończącego się śmiercią. Wedle de Greya całe społeczeństwo traci na starości, zmuszone utrzymywać osoby, które przestają być samowystarczalne. More zwraca uwagę na coraz mocniej pogłębiający się podział na ciała bogate i biedne. Przy czym te ostatnie starzeją się i wydane są na szybką śmierć, a ciała bogate mogą zachowywać i przedłużać kondycję coraz bardziej, dzięki technologii i zasobom finansowym.

Oczywiście można powiedzieć, że to tylko filozoficzne dywagacje, sen transhumanistów, którzy za Robertem Ettingerem uznają śmierć i starość za coś złego i obciążającego zarówno samego człowieka, jak i cały społeczny system. Wzorce kulturowe premiują młodość. Medycyna estetyczna stała się już przemysłem, a jej powszechność uświadamia, jak bardzo współczesny człowiek w swoim wyglądzie: młodym, spełniającym odpowiednie wzorce i kanony piękna, widzi realizację siebie. Oznaki starzenia mogą być traktowane jak prowokacja, w skrajnych przypadkach, siwe włosy feministek stają się wyzwaniem rzuconym męskocentrycznej kulturze i jej wzorcom seksownego, dziewczęcego ciała. Już nie kobiecego, ponieważ kobieta oznacza dojrzałość, dlatego seksowność coraz bardziej wiąże się z ciałem nastolatki, dziewczyny, tej, która jeszcze nie jest starzejącą się kobietą. Siwe włosy celebrytek, aktorek i feministek to wyzwanie i tak też jest traktowane, nie jako przejaw starości samej w sobie, a dojrzałości i wolności jaką kobiety próbują wywalczyć sobie w tym pozornie równościowym świecie.

Spostrzeżenie Maxa Mora dzielącego ciała na biedne i bogate, ukazuje okrucieństwo naszych czasów. Najczęściej osoby w wieku senioralnym to osoby ubogie, większość kobiet przechodzących na emeryturę musi mierzyć się z nagłą zmianą dochodów, co w ich przypadku oznacza życie nierzadko na krawędzi ubóstwa. Mężczyźni przez fakt lepszych płac i nieco dłuższego okresu pracy mogą być w nieco lepszej sytuacji finansowej, ale i ona nie oznacza dla seniorów emerytury pozwalającej na normalne życie. Stąd słowa Mora o dwóch rodzajach ciał: biednych i bogatych brzmi dość przewrotnie, i okrutnie z perspektywy przeciętnej osoby, która próbuje przetrwać w świecie coraz bardziej marginalizującego i odrzucającego człowieka ze względu na jego wiek.

Aubrey de Grey uświadamia nam jeszcze jeden poważny problem: obciążanie osób w wieku senioralnym. De Grey analizując starość pod kątem ekonomicznym niemalże automatycznie spycha na osoby w wieku senioralnym odpowiedzialność za to, że się zestarzały. Zupełnie tak jakby to człowiek ponosił winę za to, że podlega naturalnym, biologicznym procesom. Słowa o tym, że seniorzy obciążają system przez konieczność utrzymania ich emerytur to stygmat powtarzany nieustannie, również przez polityków i analityków finansowych czy demograficznych. Przemilczenie faktu, iż mówimy o ludziach, którzy przecież pracowali, tworzyli społeczeństwo, a teraz mają prawo do dalszej normalnej egzystencji jest po prostu nieetyczną manipulacją. W myśleniu de Greya ważniejsze jest jednak przedłużanie życia czy nieśmiertelność, a nie starość. Wedle tego filozofa człowiek powinien zrobić wszystko, by utrzymać swoje życie w pełnym wymiarze młodości i witalności, a wszelka inna forma życia wydaje mu się jałowa i wręcz niebezpieczna.

Ta deprecjacja starości, obarczenie człowieka winą za to, że się zestarzał jest wszędzie tam, gdzie przestrzeń publiczna ma wymiar elitarnego nakierowania na młodość, dzieciństwo czy młodzieńczość i witalność. Centra handlowe, miejsca rozrywki, kluby nocne to przestrzenie zawłaszczone przez kult młodości. Nie lepiej jest w miejscach pracy.

Prawa człowieka ślepną gdy mowa o ludziach w wieku senioralnym, w wielu krajach kultury zachodu emerytura nie jest przywilejem, a obowiązkiem. Określenie wieku emerytalnego jako swoistej linii demarkacyjnej oznacza, że ludzie nierzadko zdolni do pracy i chcący pracować, a co więcej posiadający potencjał pozwalający im na niezależność finansową, wysyła się na przymusową emeryturę. W naszym kraju rząd dodatkowo obniżył wiek emerytalny, idąc wbrew prawom nie tylko samej ekonomii, ale również naszym możliwościom (żyjemy coraz dłużej i coraz dłużej zachowujemy sprawność fizyczną czy intelektualną). Rozróżnienie wieku emerytalnego dla kobiet i dla mężczyzn to dodatkowy stygmat, powodujący, że kobiety pozbawiane są nie tylko wyższej emerytury, ale również awansu (na przykład na uczelniach dla wielu kobiet obniżenie wieku emerytalnego powoduje, że nie mogą kandydować na prestiżowe stanowiska dziekanek czy rektorek).

Wojna w Ukrainie obnażyła jeszcze jeden wielki problem: osamotnienia, porzucenia i powtórzonej traumy. Osamotnienie i porzucenie wydarza się poza kontekstem wojennym. Czynniki rodzinne, egzystencjalne i biologiczne powodują, że osoba w wieku senioralnym w pewnym sensie pozostaje sama. Wraz ze śmiercią współmałżonka/współmałżonki, przyjaciół, osób, które się znało, wraz z przerwaniem pracy, czy wyjazdem dzieci do innego miasta albo państwa pojawia się społeczna pustka. Nie każdy człowiek jest w stanie ją zapełnić, nie każdy też ma siłę, by się z nią zmierzyć. Często do tego dochodzi poczucie osamotnienia w obliczu świata, który się zmienia w sposób coraz bardziej niezrozumiały dla osoby wyrzuconej na społeczną banicję emerytury. Pomoc społeczna, programy i działania różnych NGOS-ów nie zmieniają tej samotności, mogą tylko na pewien moment zapełnić czas, wypracować modele codzienności inkluzyjnej. Na poziomie egzystencjalnym osamotnienie może oznaczać poczucie bycia samotnym. To bycie samotnym, a więc doświadczanie obcości wobec otaczającej rzeczywistości, która jeszcze nie tak dawno była „swojska”, „moja” czy współbudowana, oznacza coraz większe izolowanie się wobec świata. Samowykluczenie często jest takim samym problemem jak wykluczenie.

Powtórzona trauma jest okrutnym zjawiskiem wykluczenia jakie niesie wojna w Ukrainie. 4 kwietnia w Mariupolu zmarła 91 letnia Wanda Siemonowa-Obiedkowa. Siemonowa-Obiedkowa pamiętała swoją mamę zabitą przez nazistów podczas II wojny światowej. Jako dziecko przetrwała holokaust. Miała 10 lat, gdy ukrywała się w piwnicy przed nazistami. Miała 91 lat, gdy zmarła w piwnicy ukrywając się przed Rosjanami. Czas się zmienił, Mariupol stał się pięknym, bogatym miastem, mogła obserwować jak jej kraj się rozwija, musiała żyć z traumą z przeszłości, pękniętym dzieciństwem, wspomnieniami wojny, która już raz naraziła ją na cierpienie i stratę. Gdy Rosjanie zaatakowali Ukrainę Wanda Siemonowa-Obiedkowa jeszcze raz znalazła się po złej stronie dziejów, jeszcze raz jej świat się zawalił. Powróciła stara trauma, nowa wojna przyniosła jej zniszczenie tamtej wojny.

Przez szaleństwo Putina, przez koszmar wojny, wiele osób takich jak Pani Wanda Siemonowa-Obiedkowa musiało i musi się skonfrontować raz jeszcze w swoim życiu z tym, co miało pozostać już za nimi. To trauma raz jeszcze przeżywana, to trauma na nowo budowana. Ta śmierć budzi podwójną grozę, na wspomnienia żydowskiej dziewczynki czekającej na śmierć, nakłada się doświadczenie starej kobiety umierającej z wycieńczenia, braku wody, jedzenia, lekarstw, ogrzewania.

Dla wielu osób w wieku senioralnym, będących w Ukrainie, rozgrywa się teraz ten ponowny dramat, starej wojny, która wybuchła z ponownym, zwielokrotnionym okrucieństwem. Wiele osób ucieka, jeszcze więcej jednak zostaje i są to najczęściej osoby starsze. Płacząca do kamery kobieta rozkłada bezradnie ręce: „gdzie pójdę?”, „dokąd?”, „do kogo?”. Służby mundurowe nakłaniają do ucieczki cywilów bojąc się nadchodzącego rosyjskiego piekła. Obrońcy Ukrainy wiedzą, aż za dobrze, co pozostawiają za sobą Rosjanie. Dla wielu osób w wieku senioralnym, o ile tylko nie mają wsparcia w rodzinie, ucieczka jest abstrakcją. To podwójna bezradność, nie tylko wobec życia, ale również wobec wojny i śmierci, którą wojna niesie.

Informacje o punktach dla uchodźców i uchodźczyń często znajdują się w sieci. Aplikacje, strony, na których można znaleźć pomoc w głównej mierze mają charakter cyfrowy. Oczywiście są też i na dworcach, w punkach wsparcia, opieki. Ale nim senior/seniorka dotrą do takiego miejsca jest jeszcze cała, długa, przerażająca droga w nieznane. Wielu młodych uchodźców i uchodźczyń przybywa do miejsca docelowego już z jakimś konkretnym planem, pracą, jaką im się udało znaleźć w internecie, z zarezerwowanym noclegiem. Dla wielu osób w wieku senioralnym, które walczą raz jeszcze, przeżywają kolejną wojnę, wyjazd, ucieczka, ratowanie siebie staje się czymś abstrakcyjnym, czy wręcz niemożliwym. W rozpaczy powtarzają tylko „a gdzie ja pojadę?”, „tu jest mój dom”, „tu jest moje życie.”. Wydarzająca się wojna raz jeszcze rujnuje ich normalność i zabiera im życie. Pogłębia wykluczenie.

O dzieciach uchodźców i uchodźczyń mówi się wiele. Dzieci w sposób wręcz naturalny generują litość i wzruszenie. Na dzieci czekają pluszowe zabawki, ciasteczka i terapeuci/terapeutki. Na starego człowieka oglądającego raz jeszcze, drugi raz w swoim życiu, jak jego miasto płonie, jak jego sąsiedzi i rodzina są mordowani nic nie czeka. Stary człowiek spoglądający na zgliszcza swojego domu nie czeka już na normalność, odbudowanie czy odzyskanie życia. Tutaj wszystko się kończy, w koszmarnej, powracającej raz jeszcze traumie.

Wojna w Ukrainie powinna nas obudzić. Zbudowaliśmy świat dla młodych, technologicznie sprawnych, fizycznie i psychicznie mobilnych ludzi. Osoby w wieku senioralnym zostały przez nas postawione wobec wyboru: albo się dostosujesz i będziesz młodzieniaszkiem albo cię nie będzie. Odpady. Czy tego chcemy? Może czas najwyższy, aby ta wojna nauczyła nas szacunku i wsparcia dla tych, którzy pozostali tam, w swoich spalonych domach, w swoich zrujnowanych marzeniach. Czas na zmianę wobec tych, którzy tuż za ścianą nie potrafią zalogować się i znaleźć pomocy medycznej czy zwyczajnie nie dają rady zejść z czwartego piętra. Nasz świat przegrywa moralnie, bo nie widzi osób, które ten świat budowały.





Racje - strona główna
Strona "Sapere Aude"