Bart D. Herman
KOBIETY I TEKST PISMA

(Rozdział z książki "Przeinaczanie Jezusa - Kto i dlaczego zmieniał Biblię", wydawnictwo CiS)


Debata dotycząca roli kobiet w Kościele nie miała może szczególnie doniosłego znaczenia w procesie przekazu tekstów Nowego Testamentu, ale mimo to stała się przyczyną zmiany treści kilku ciekawych i ważnych fragmentów. Aby zrozumieć ten rodzaj przeinaczeń, trzeba jednak wpierw poznać naturę samej kontrowersji1.

Kobiety we wczesnym kościele

Zdaniem współczesnych historyków chrześcijaństwa ostry spór wokół roli kobiet we wczesnym kościele wybuchł z tego powodu, że w pierwszych wiekach odgrywały one w swoich wspólnotach bardzo ważną rolę i miały rzeczywiście silną pozycję. Co więcej, tak było w zasadzie od samego początku, już w czasach samego Jezusa. Nie sposób oczywiście zaprzeczyć, że wszyscy najbliżsi uczniowie Jezusa – dwunastu apostołów – byli mężczyznami, ale to akurat jest zupełnie zrozumiałe w przypadku żydowskiego nauczyciela żyjącego w pierwszym wieku w Palestynie. Jednak już najwcześniejsze Ewangelie wskazują, że pośród towarzyszy Jezusa były też kobiety i niektóre z nich wspierały Jezusa i jego uczniów finansowo oraz pomagały mu w jego wędrownej działalności nauczycielskiej (patrz np. Mk 15,40-51; Łk 8,1-3), sam Jezus z kolei wdawał się w otwarte dyskusje z kobietami i publicznie im usługiwał (Mk 7,24-30; J 4,1-42). Wiadomo też, iż to kobiety właśnie podążyły za Jezusem podczas ostatniej podróży do Jerozolimy, to one były świadkami jego ukrzyżowania i jako jedyne pozostały mu wierne do samego końca, kiedy uczniowie uciekli (Mt 27,55; Mk 15,40-41). Co najważniejsze zaś, wszystkie nowotestamentowe Ewangelie mówią, że to właśnie kobieta – Maria Magdalena (albo sama, albo z kilkoma towarzyszkami) – odkryła, że grób Jezus jest pusty, zatem to kobieta pierwsza poznała i rozgłosiła prawdę o podniesieniu Jezusa z martwych (Mt 28,1-10; Mk 16,1-8; Łk 23,55-24,10; J 20,1-2).

Intrygującym pytaniem pozostaje, co konkretnie przyciągało kobiety w nauczaniu Jezusa. Większość historyków chrześcijaństwa uważa, że magnesem tym była Jezusowa zapowiedź nadchodzącego Królestwa Bożego w którym miało już nie być więcej niesprawiedliwości, cierpienia ani zła, i w którym wszyscy ludzie - bogaci i biedni, wolni i niewolni, mężczyźni i kobiety - będą mieli równy status. Oczywiście taka perspektywa była szczególnie pociągająca dla tych, którzy czuli się uciśnieni – biednych, chorych, odrzuconych… i dla kobiet2.

Niezależnie od tego, co kobiety przyciągało do samego Jezusa, ważniejsze w kontekście naszych rozważań pozostaje, że nawet po jego śmierci kobiety nadal gromadziły się wokół jego nauk. Niektórzy spośród pierwszych pogańskich krytyków chrześcijaństwa, włączając w to choćby żyjącego pod koniec drugiego stulecia Celsusa, z którego dorobkiem mieliśmy już możliwość zetknąć się na kartach tej książki, wyśmiewali nową religię właśnie z tego powodu, że wyznawców znalazła głównie wśród dzieci, niewolników i kobiet, czyli tych, którzy w ówczesnym społeczeństwie zajmowali najniższą pozycję. Warto zauważyć, że Orygenes, który w imieniu chrześcijan podjął polemikę z tezami Celsusa, bynajmniej nie zaprzeczył temu oskarżeniu, a wręcz usiłował z niego uczynić argument na własną rzecz; miał być to dowód, że Bóg może obdarzyć mocą to, co słabe.

Nie musimy zresztą sięgać po przykłady z drugiego stulecia, aby przekonać się, jak znaczną rolę odgrywały kobiety w kościołach wczesnochrześcijańskich. Niezbite dowody znajdujemy u najwcześniejszego pisarza chrześcijańskiego, którego pisma zachowały się do naszych czasów, mianowicie apostoła Pawła. Listy Pawła zawarte w Nowym Testamencie jasno pokazują, że kobiety od samych początków zajmowały poczesne miejsce w powstających wspólnotach chrześcijańskich. Spójrzmy choćby na List do Rzymian, na końcu którego Paweł przesyła pozdrowienia dla członków rzymskiej wspólnoty (rozdział 16). Mimo, iż wymienia w tym miejscu więcej mężczyzn niż kobiet, to nie ulega najmniejszej wątpliwości, że kobiet nie postrzega jako „niższych” czy mniej wartościowych od ich męskich współbraci. Paweł wspomina na przykład Febę, diakonisę (albo usługującą) z kościoła w Kenchrach, a przy tym swoją patronkę, której powierza zadanie dostarczenia listu do Rzymu (wersy 1-2). Wymienia też Pryskę, która wraz z mężem Akwilą odpowiedzialna jest za pracę misyjną wśród pogan i w której domu zbiera się wspólnota (wersy 3-4; zauważmy, że jest ona wspomniana jako pierwsza, przed mężem). Dalej jest Maria, towarzyszka Pawła, która pracuje pośród Rzymian (wers 6), potem Tryfena, Tryfoza i Persyda, kobiety, które nazywa swymi „współpracownikami” w Ewangelii (wersy 6 i 12). Wymienia też Julię, a potem jeszcze matkę Rufusa i siostrę Nereusa, a wszystkie te kobiety ewidentnie cieszą się wielkim poważaniem wśród wiernych (wersy 13 i 15). Jedna z nich, Junia, wręcz, jak pisze sam Paweł, „wyróżnia się między apostołami” (wers 7)3. Najwidoczniej lista apostołów nie ograniczała się do grupy dwunastu mężczyzn, których imiona zna większość czytelników Pisma.

Nie ulega zatem najmniejszej wątpliwości, że kobiety odgrywały znaczną rolę w Kościele czasów Pawła. Poważanie, jakim się cieszyły, było jednak w świecie grecko-rzymskim czymś dość niezwykłym. Źródłem tego szacunku, jak starałem się pokazać, mogła być głoszona przez Jezusa nauka o nadchodzącym Królestwie, w którym kobiety i mężczyźni będą równi. Wydaje się zresztą, że tak samo brzmiało nauczanie Pawła; jak przynajmniej można domniemywać na podstawie jego sławnej deklaracji z Listu do Galatów:

Bo wy wszyscy, którzy zostaliście ochrzczeni w Chrystusie, przyoblekliście się w Chrystusa. Nie ma już Żyda ani poganina, nie ma już niewolnika, ani człowieka wolnego, nie ma już mężczyzny ani kobiety, wszyscy bowiem jesteście kimś jednym w Jezusie Chrystusie (Ga 3,27-28).

We wspólnotach Pawłowych ta „równość w Chrystusie” widoczna była również podczas nabożeństw. Kobiety nie były milczącymi „słuchaczami słowa”, ale aktywnie uczestniczyły w cotygodniowych zgromadzeniach wiernych, nawet - tak samo jak mężczyźni - prowadząc modlitwę i prorokując (1 Kor 11).

Oczywiście z naszej współczesnej perspektywy jasno dość widać, że Paweł nie wyprowadził logicznych wniosków ze swego przekonania o równości kobiety i mężczyzny w Chrystusie. Wymagał na przykład, aby kobiety modlące się i prorokujące w kościele miały na „znak poddania” zakryte głowy (1 Kor 11,3-16; zwłaszcza wers 10). Innymi słowy, Paweł nie wzywał do rewolucyjnej przemiany społecznych relacji między płciami, tak samo jak nie nakłaniał do zniesienia niewolnictwa, mimo iż utrzymywał, że w Chrystusie „nie ma już niewolnika ani człowieka wolnego”. Zamiast tego podkreślał, że ponieważ „czas jest krótki” (czas do nadejścia Królestwa), każdy powinien zaakceptować swe obecne położenie i nie myśleć o zmianie statusu społecznego – czy to niewolnik, czy człowiek wolny, żonaty, samotny, kobieta czy mężczyzna (1Kor 7,17-24).

Można zatem stwierdzić, iż stosunek Pawła do kobiet cechowała co najmniej pewna ambiwalencja - choć są „równe w Chrystusie” i mogą uczestniczyć w życiu wspólnoty, to tylko tak, jak przystoi kobietom, a nie tak samo jak mężczyźni (nie wolno im na przykład zdejmować nakrycia głowy, czyli występować bez „znaku poddania”, ani wyglądać podobnie do mężczyzn). Ta Pawłowa ambiwalencja miała interesujące skutki dla postrzegania roli kobiet w kościele czasów późniejszych. I tak pewne wspólnoty kładły większy nacisk na równość, inne akcentowały raczej konieczność podporządkowania się mężczyznom. Dlatego właśnie w niektórych kościołach przedstawicielki płci żeńskiej zajmowały bardzo ważną pozycję, czasem nawet im przewodziły, w innych zaś ich udział w życiu wspólnoty był minimalizowany, a ich głos wyciszano. Z dokumentów rzucających światło na późniejsze dzieje wspólnot założonych przez Pawła, dowiadujemy się zarówno o dysputach toczonych wokół roli kobiet w Kościele, jak i o tym, że ostatecznie kobiety straciły wszelkie znaczenie.

Proces ten jasno ukazuje jeden z listów napisanych w imieniu apostoła Pawła (1 List do Tymoteusza w zgodnej opinii współczesnych biblistów nie został napisany przez Pawła, ale przez kogoś z drugiej generacji jego uczniów4). Tu właśnie, w jednym z bardziej (nie)sławnych fragmentów Nowego Testamentu, czytamy, że kobietom nie wolno pozwolić nauczać mężczyzn, albowiem stworzone zostały jako istoty niższe, o czym pouczył sam Bóg w Pięcioksięgu: Bóg stworzył kobietę jako drugą i stworzył ją wyłącznie ze względu na mężczyznę, przeto kobieta (pochodząca od Ewy) nie może dominować nad mężczyzną (pochodzącym od Adama) i nauczać go. Jak twierdzi autor cytowanego listu, doskonale wiadomo, co się dzieje, kiedy kobieta przyjmuje rolę nauczyciela - natychmiast zostaje zwiedziona przez diabła, a następnie sama zwodzi mężczyznę. Tak więc kobiety powinny siedzieć w domu i pielęgnować swe niewieście cnoty, rodzić mężom dzieci i dbać o własną obyczajność. Jak wyrażają to słowa samego listu:

Kobieta niechaj się uczy w cichości z całym poddaniem się. Nauczać zaś kobiecie nie pozwalam, ani też przewodzić nad mężem, lecz chcę by trwała w cichości. Albowiem Adam został pierwszy ukształtowany, potem - Ewa. I nie Adam został zwiedziony, lecz zwiedziona kobieta popadła w przestępstwo. Zbawiona zaś zostanie przez rodzenie dzieci; jeśli wytrwają w wierze i miłości i uświęceniu – z umiarem. (1 Tm 2,11-15)

To pogląd chyba dość odległy od Pawłowego „w Chrystusie […] nie ma już mężczyzny ani kobiety”. W każdym razie wraz z nadejściem drugiego stulecia linia sporu zarysowuje się jasno. Istnieją pewne wspólnoty chrześcijańskie, w których podkreśla się znaczenie kobiet i pozwala im odgrywać czołowe role w kościele, są też takie, w których uważa się, że kobiety powinny milczeć i być poddane mężczyznom.

Kopiści, którzy przepisywali teksty mające w przyszłości stać się Pismem, brali oczywiście udział w tych dysputach i czasem zmieniali pewne fragmenty kopiowanych ksiąg, aby dać wyraz swoim przekonaniom. Niemal w każdym przypadku, w którym możemy dostrzec ślad takiej ingerencji, tekst został przeinaczony w taki sposób, aby umniejszyć rolę kobiet i zdezawuować ich znaczenie dla Kościoła. Poniżej ograniczę się do kilku tylko przykładów.

Przeinaczenia tekstu związane z rolą kobiet

Jeden z najważniejszych dla współczesnej dyskusji fragmentów poświęconych roli kobiet w Kościele znajduje się w 14 rozdziale 1 Listu do Koryntian. W większości współczesnych przekładów ustęp ten brzmi następująco:

33 Bóg bowiem nie jest Bogiem zamieszania, lecz pokoju. Tak jak jest to we wszystkich zgromadzeniach świętych, 34 kobiety mają na tych zgromadzeniach milczeć; nie dozwala im się bowiem mówić, lecz mają być poddane, jak to Prawo nakazuje. 35 A jeśli pragną się czego nauczyć, niech zapytają w domu swoich mężów! Nie wypada bowiem kobiecie przemawiać na zgromadzeniu. 36 Czyż od was wyszło słowo Boże? Albo czy tylko do was przyszło?5

Zdania te można traktować jako jasną i bezpośrednią dyrektywę zabraniającą kobietom nawet mówić, a co dopiero nauczać w kościele. Analogiczny zakaz znajdujemy w 1 Liście do Tymoteusza 2. Jak już jednak wiemy, większość badaczy uważa, że to nie Paweł jest autorem tych słów, jako że ewidentnie list został napisany w imieniu rzekomego autora przez któregoś z jego późnych uczniów. Nikt jednak nie wątpi, że to Paweł napisał 1 List do Koryntian. Mimo to autentyczność przytoczonego powyżej akapitu budzi pewne wątpliwości. Jak się bowiem okazuje, wątpliwe wersy (34-35) są odmiennie rozmieszczone w części najważniejszych świadectw tekstu. W trzech manuskryptach greckich i w kilku łacińskich umieszczone są nie po wersie 33, ale nieco dalej, po wersie 40. Niektórych biblistów skłoniło to do spekulacji, że słów tych nie napisał Paweł, ale że początkowo przynajmniej funkcjonowały one jako nota umieszczoną na marginesie przez jakiegoś kopistę, przypuszczalnie jako odniesienie do 1Tm 2. Następnie przypis ów włączony został do tekstu głównego, przez różnych kopistów w różnych miejscach – niektórzy wpisali go po wersie 33, inni nieco dalej.

Są też inne ważkie powody pozwalające kwestionować Pawłowe autorstwo tych zdań. Po pierwsze, sprawiają one wrażenie zupełnie niepasujących do kontekstu. W tej części 1 Listu do Koryntian (w. 14) Paweł pisze o prorokowaniu w kościele i poucza chrześcijańskich proroków, jak winni się zachować podczas nabożeństw; to główny temat wersów 26-33, który powraca w wersach 36-40. Jeśli usuniemy wersy 34-35, cały fragment staje się płynnym i konsekwentnym wykładem na temat chrześcijańskich proroctw. Kwestia kobieca wyraźnie zaś tę ciągłość narusza, wygląda jakby na siłę wtłoczona została między pouczenia dotyczące zupełnie innych spraw.

Wątpliwości można jednak żywić nie tylko co do lokalizacji dyskutowanych tu wersów, wydają się one także sprzeczne z tym, co Paweł pisze w innych częściach Listu do Koryntian. Na przykład nieco wcześniej, w rozdziale 11, znajdujemy (cytowany już przeze mnie wyżej) nakaz: kobiety, które modlą się i prorokują (a jedno i drugie podczas chrześcijańskich nabożeństw czyniono nagłos) muszą koniecznie mieć zakryte głowy (11,2-16). Z tego fragmentu, którego autentyczność nie budzi najmniejszych wątpliwości, wynika, że Paweł nie tylko uznaje prawo kobiet do mówienia w kościele, ale wie również, iż z prawa tego one korzystają. Tymczasem zgodnie z owym spornym ustępem rozdziału 14 miałby prawo to zakwestionować. Pogodzenie tych dwóch sprzecznych poglądów wydaje się dosyć trudne – albo Paweł zezwala kobietom mówić (co prawda z nakrytymi głowami, rozdział 11), albo nie (rozdział 14). Hipoteza, iż apostoł tak otwarcie sam sobie zaprzecza i to w niewielkim odstępie trzech zaledwie rozdziałów jednego listu, byłaby niełatwa do obrony. Znacznie prościej przyjąć, iż te wątpliwe wersy nie pochodzą od Pawła.

Tak więc w oparciu o połączenie dowodów z kilku manuskryptów (które podają inne rozmieszczenie spornych wersów), z bezpośredniego kontekstu literackiego i wreszcie z analizy całości 1 Listu do Koryntian wynika, że to nie Paweł jest autorem wersów 1Kor 14,34-35. Trzeba więc uznać, że wersy te to efekt inwencji jakiegoś kopisty i choć pierwotnie mogły istnieć jedynie w postaci noty na marginesie, to w jakimś momencie - i to już na wczesnym etapie kopiowania 1 Listu do Koryntian - zostały umieszczone w samym tekście. Bez wątpienia przeinaczenia tego dokonał ktoś, kto pragnął podkreślić, że kobiety nie powinny odgrywać żadnej publicznej roli w kościele, że ich powinnością jest milczeć i być posłusznym mężowi. Taki właśnie pogląd od chwili utrwalenia się zmiany stał się elementem nauki Kościoła6.

Pokrótce omówmy teraz jeszcze kilka modyfikacji o podobnym charakterze. Jedna z takich zmian pojawia się we ustępie, który już wcześniej przytaczałem, a mianowicie w rozdziale 16 Listu do Rzymian, gdzie Paweł wspomina o kobiecie o imieniu Junia i Androniku, prawdopodobnie jej mężu. O obojgu czytamy, że „wyróżniają się pomiędzy apostołami” (wers 7). Ten wers ma wielkie znaczenie, ponieważ jedynie w tym miejscu apostołem w Nowym Testamencie nazwana została kobieta. Wprawiło to w takie zdumienie niektórych egzegetów, że wielu z nich doszło do wniosku, iż po prostu wers ów żadnym sposobem nie może znaczyć tego, co dosłownie znaczy. Stąd właśnie w niektórych przekładach kobietę o imieniu Junia zastąpił mężczyzna - Junias i to tegoż Juniasa i jego przyjaciela Andronika Paweł obdarza godnym mianem apostoła. Problem w tym, że w świecie starożytnym imię Junia było popularnym imieniem żeńskim, nie ma zaś żadnego śladu funkcjonowania męskiej formy „Junias”. Paweł na pewno pisze więc o kobiecie (Junii), ale mimo to nadal (proszę to sprawdzić w swojej Biblii) tłumacze wciąż traktują kobietę-apostoła tak, jakby była facetem o imieniu Junias7.

Podobnie jak tłumacze, tak niegdyś i niektórzy kopiści nie mogli pogodzić się z przypisaniem godności apostolskiej tej skądinąd nieznanej kobiecie, dlatego też dokonali niewielkiej zmiany, aby uniknąć tej trudności. I tak w niektórych naszych manuskryptach zamiast słów „Pozdrówcie Andronika i Junię, moich rodaków i współtowarzyszy więzienia, którzy się wyróżniają między apostołami” pojawia się tekst, który z pewnością łatwiej było zaakceptować czytelnikom: „Pozdrówcie Andronika i Junię, moich rodaków, i pozdrówcie moich współtowarzyszy więzienia, którzy się wyróżniają między apostołami”. Taka drobna korekta wystarczyła, by nie trzeba się już było kłopotać się kobietą-apostołem. To ekskluzywne grono pozostało wyłącznie męskie!

Podobnej w intencjach ingerencji dokonali kopiści przepisujący Dzieje Apostolskie. Z rozdziału 17 tej księgi dowiadujemy się, jak to Paweł i jego towarzysz misyjny Sylas przebyli do Tesaloniki by tam, w miejscowej synagodze, głosić żydom Ewangelię Chrystusa. W wersie 4 czytamy, że udało się im pozyskać nowych wiernych: „Niektórzy z nich, a także pokaźna liczba pobożnych Greków i niemało znamienitych kobiet uwierzyło i przyłączyło się do Pawła i Sylasa”.

Samo pojęcie znamienitej kobiety – nie mówiąc już o kobiecie jako znamienitym wiernym – dla niejednego kopisty było jednak nie do przełknięcia, toteż w niektórych manuskryptach fragment ten został „poprawiony”: „Niektórzy z nich, a także pokaźna liczba pobożnych Greków i ich żon, i niemało znamienitych mężczyzn, uwierzyło i przyłączyło się do Pawła i Sylasa”. Teraz to mężczyźni są znamienici, a nie żony, które się nawróciły.

Przykład kolejny - pośród towarzyszy Pawła w księdze Dziejów Apostolskich zostali wymienieni mąż i żona, Akwila i Pryscylla. Czasami, wspominając o nich, autor wpierw podaje imię kobiety, tak jakby to ona była ważniejsza bądź w tym związku, bądź w pracy misyjnej (tak jest również w Rz 16,3, gdzie kobieta owa nazwana zostaje Pryską). Nie dziwimy się już chyba, że część kopistów uznała taką kolejność za nieprawidłową i postanowiła ją zmienić, tak aby mężczyźnie oddać sprawiedliwość, stawiając go na pierwszym miejscu. I w wielu manuskryptach mamy „Akwila i Pryscylla” zamiast „Pryscylla i Akwila”8.

Powyższe przykłady, a można by podobnych podać jeszcze bardzo wiele, nie pozostawiają chyba wątpliwości, że toczące się we wczesnych wiekach chrześcijaństwa spory wokół roli kobiet w Kościele znalazły odbicie w procesie przekazu tekstu. Również i pod kątem tych właśnie sporów niektórzy kopiści zmieniali przepisywane księgi, aby były one zgodne z ich własnym pojęciem o tym, jakie jest miejsce kobiety we wspólnocie chrześcijańskiej – z grubsza ma słuchać i być posłuszną.


1 Patrz: Ehrman, New Testament. Rozdz. 24., z którego wiele zaczerpnąłem do niniejszych rozważań. Więcej informacji i świadectw w: Ross Kraemer, Mary Rose D’Angelo Women and Christian Origins. New York: Oxford University Press 1999; także: R. Kraemer, Her Share of the Blessings: Women’s Religions Among Jews, Pagans, and Christians in the Greaco-Roman World. New York: Oxford University Press 1992; oraz Karen J. Torjesen When Women Were Priests: Women’s Leadership in the Early Church and the Scandal of Their Subordination in the Rise of Christianity. San Francisco: HarperSanFrancisco 1993.

2 Więcej: Ehrman, Jesus. ss. 188-91

3 Polski czytelnik w Biblii Tysiąclecia w wersie Rz 16,6 znajdzie dwa męskie imiona – Adronika i Juniusa, a nie Andronika i Junię. Wyjaśnienie tego faktu Ehrman podaje kilka stron dalej. Najbardziej aktualne tłumaczenie imion towarzyszy św. Pawła podaje już jednak “Pozdrówcie Andronika i Junię” (przyp. tłum.).

4 Patrz: Ehrman, The New Testament. Rozdz. 23.

5 Trzeba przyznać, że obecnie już nawet Kościół katolicki zdaje sobie sprawę z niestosowności tych słów. W Biblii Tysiąclecia opatrzone zostały one zabawnie brzmiącym przypisem: „Dwuwiersz ten winien być interpretowany w duchu ówczesnej epoki” (przyp. red.).

6 Dodatkowe dowody na rzecz tezy, iż Paweł nie napisał wersów 34-35 podaje Gordon D. Fee The First Epistle to the Corinthians. Grand Rapids: Eerdemans 1987.

7 Najbardziej aktualne i wyczerpujące ujęcie tematu w: Eldon Jay Epp, Text-critical, Exegetical, and Sociocultural Factors Affecting the Junia/Junias Variation in Rom 16:7. [w:] A. Denaux, New Testament Textual Criticism and Exegesis. Leuven: University Press 2002, ss. 227-92.

8 O podobnych przeinaczeniach w księdze Dziejów Apostolskich pisze Ben Witherington, Anti-Feminist Tendencies of the ‘Western’ Text of Acts. [w:] Journal of Biblical Literature 103 (1984); ss. 82-84.








Towarzystwo Humanistyczne
Humanist Assciation