[ Strona główna ]

RACJE

NUMER 2 - LUTY 2020


Hugo Estrella

Mistycyzm nazistowsko-faszystowski



Chrześcijaństwo stanowi podstawę całej naszej moralności… będzie bronione i wspierane przez państwo”

Pierwsze publiczne przemówienie Adolfa Hitlera jako Kanclerza Rzeszy (10 lutego 1933 r. – Berlin Sportpalast)

Wydarzenia drugiej wojny światowej bada się zazwyczaj w izolacji, bez odniesienia do okresu poprzedzającego dojście nazistów do władzy ani do okresów późniejszych, gdy zawierali oni sojusze z innymi dyktatorami.

Tymczasem im dłużej badamy ideologie i światopoglądy, pod których wpływem kształtowała się ówczesna polityka międzynarodowa, w tym szerszej postrzegamy je perspektywie. Drugiej wojny światowej nie możemy rozpatrywać ani w oddzieleniu od pierwszej, ani w oddzieleniu od ideologii panujących na początku XX w., które doprowadziły do największej w historii masakry dokonanej w imię Boga i ojczyzny.

Pierwsza wojna światowa, która doprowadziła do upadku imperiów, była zarazem wylęgarnią brutalnych i agresywnych nacjonalizmów. Chodziło w nich o umocnienie państwa, jedności narodu i przezwyciężanie dziedzictwa imperialnych rządów. Tak było w przypadku Włoch, Polski i między innymi Grecji. Jednak z czasem, niezależnie od roli, jaką odgrywał romantyczny ideał odrodzenia narodowego, ruchy nacjonalistyczne stawały się coraz bardziej agresywne i wojownicze. Nacjonalizm podsycany przez międzynarodowy kryzys gospodarczy lat trzydziestych XX wieku wyzwolił gwałtowne namiętności oparte na dążeniu do zaspokojenia poczucia narodowej wyższości.

Stosunkowo mało uwagi poświęca się także bliskim związkom, jakie łączyły mitologie narodowe ówczesnych faszyzmów i charakterystyczne dla nich sposoby wyrażania woli i ducha ludu z polityką Kościołów chrześcijańskich i modnymi wówczas mistycyzującymi ruchami religijnymi, wzbogaconymi, zgodnie z duchem czasu, o pseudonaukowe koncepcje, które miały je uwiarygodnić w oczach przeciętnych ludzi coraz chętniej korzystających z dorobku nauki i technologii w codziennym życiu.

Wśród mód intelektualnych tamtych lat najważniejszą rolę w powstaniu faszyzmu odegrał tak zwany darwinizm społeczny i koncepcja „metempsychozy” – „naukowo” brzmiące określenie reinkarnacji. Brutalny nacjonalizm legł również u podstaw uznania przemocy i wojny za zdrową i słuszną moralnie manifestację siły, odwagi i wyższości narodu. Zrodził się kult narodu, koncepcja w istocie religijna, w ramach której bycie patriotą oznaczało mniej więcej to samo, co bycie dobrym wyznawcą. Wywodzący się od Platona dualizm ducha i materii był tak głęboko zakorzeniony w nacjonalistycznym dyskursie, że wynosił patriotyczną symbolikę na ołtarz nietykalnych koncepcji religijnych. Taki dualizm miał być odtąd podstawą wszelkich systemów autorytarnych, z pewnymi różnicami w zależności od występującej w danym kraju formy religijności, jednak do ekstremum doprowadzili go teoretycy wyższości rasowej i narodowej. Materia uważana była za podległą „rządom ducha” i przezeń modyfikowaną. Koncepcje takie jak „Wiara może przenosić góry” – niezbyt mądrze brzmiące w uszach nowoczesnego człowieka – wskazywały na religijne w istocie uniesienie, z jakim nacjonalistyczną ideologię i nacjonalistycznych władców ulokowano poza zasięgiem myśli krytycznej. Wszelkie odstępstwa od nacjonalistycznej wiary traktowane było jako zdrada lub bluźnierstwo.

Ludzkie życie w państwach faszystowskich podporządkowane było wyższym interesom Boga i Ojczyzny. Co więcej, w społeczeństwie antyliberalnym ideałem była pewna forma systemu kastowego, a zatem za „rzecz naturalną” uznano, że pewna liczba ludzi poświęcana jest na ołtarzu „świętej sprawy”, jaką była chwała i potęga narodu. Kościoły w takiej sytuacji nie tylko zaakceptowały, ale nawet pobłogosławiły wojnę, jej rzeczników i samych wojowników.

Ponieważ procesy te nastąpiły najwcześniej we Włoszech, na przykładzie tego kraju prześledzimy rozwój owych światopoglądów, ich relacje z istniejącą religią i ich wspólną duchową podróż. Pojawią się również pewne odniesienia do innych istniejących w owym czasie reżimów, a w szczególności rządów Codreanu, Franco i Hitlera, ale jedynie w celu ukazania podobieństw. Ustosunkujemy się również do tego, co Umberto Eco nazwał „prafaszyzmem” – kultury politycznej, która „oficjalnie” nie stanowi systemu faszystowskiego, ale de facto nim jest, choć nie zawsze w sensie czysto politycznym..

Porażka systemów liberalnych

W pierwszej dekadzie XX wieku szereg mniej lub bardziej demokratycznych państw nadal, w przeważającej mierze, opierało się na rządach arystokracji. Taka była sytuacja w Anglii i Francji, z podobnym modelem stosunków politycznych mieliśmy do czynienia w Austro-Węgrzech i innych krajach. Postępowe ruchy, takie jak anarchizm, socjalizm i niektóre formy komunizmu, były zwykle tłumione przemocą, tak jak miało to miejsce po rewoltach 1848 i 1871 r.

We Włoszech szczególną rolę odgrywało dziedzictwo czasów Risorgimento, a tendencje demokratyczne były silniejsze niż w innych krajach Europy. Centrowy rząd Giolittiego uczynił życie w kraju znośnym, choć pod względem gospodarczym Włochy pozostawały daleko w tyle za resztą europejskich mocarstw. Sytuacja polityczna nie była jednak stabilna. Nastroje społeczne podlegały wahaniom, czego przejawem były takie akty przemocy, jak zamordowanie króla Umberto I w 1901 roku. Kościół był wyraźnie oddzielony od państwa, gdyż narodowa jedność mogła być osiągnięta dopiero po pokonaniu wspierającej rządy papieża Austrii i zdobyciu Rzymu 20 września 1870 r. przez Giuseppe Garibaldiego.

Jednakże oczekiwania ludzi były bardzo wysokie, a niektóre kręgi intelektualne wyrażały witalistycznego ducha epoki w zdecydowany sposób. Najważniejszym ruchem artystycznym i intelektualnym we Włoszech był futuryzm. W manifeście tego ruchu napisanym przez Filippo Marinettiego i opublikowanym w Le Figaro w 1909 r., czytamy między innymi:

Wyzwólmy się z okropnej skorupy mądrości i rzućmy się jak dojrzałe dumą owoce w szerokie, wykrzywione usta wiatru! Oddajmy się bez reszty Niezanemu – nie w rozpaczy, lecz jedynie po to, by npełnić głębokie studnie Absurdu!”; „Będziemy chwalić wojnę – jedyną higienę świata – militaryzm, patriotyzm, niszczycielski gest wyzwolicieli, piękne idee, za które warto umrzeć, i pogardę dla kobiety”; „Zniszczymy muzea, biblioteki, akademie wszelkiego rodzaju, będziemy zwalczać moralność, feminizm, każde oportunistyczne czy utylitarne tchórzostwo”; „Niesprawiedliwość, mocna i zdrowa, promiennie zajaśnieje w ich oczach. Sztuka w istocie nie może być niczym innym niż przemocą, okrucieństwem i niesprawiedliwością.”

Elita czuła się skrępowana we Włoszech, które w porównaniu ze swymi sąsiadami po obu stronach granicy (Francją i Austrią) wydawały się prowincjonalne i słabo rozwinięte. Niedawno powstała burżuazja przemysłowa ucieleśniała po części futurystyczne marzenia o “pędzie”, symbolizowane przez samochody i aeroplany, które wkrótce stały się częścią wojennej maszynerii I wojny światowej.

W chwili wybuchu I wojny światowej Włochy związane były z Austrią niepopularnym traktatem o nieagresji, będącym konsekwencją wycofania się Austriaków po odzyskaniu przez Włochy niepodległości. Traktat był krytykowany przez większość Włochów, którzy uważali, że część ich terytorium pozostaje wciąż pod austrowęgierskimi rządami. Niechęć do Austro-Węgier nasilały świeże wspomnienia i obszerna literatura na temat bohaterskiej walki o pozbycie się bezwzględnego zaborcy. Jednakże ugrupowania lewicowe reprezentowane przez anarchistów, socjalistów i postępowych liberałów, takich jak sam premier Gioliitti, zdecydowanie sprzeciwiały się przystąpieniu do wojny z Austrią. Za wojną opowiadała się za to wpływowa grupa konserwatywnych intelektualistów, niektórzy nacjonaliści, a nawet część partii socjalistycznej kierowana przez młodego intelektualistę będącego redaktorem naczelnym partyjnego pisma „Avanti”, Benito Mussoliniego.

Po usunięciu z partii socjalistycznej Mussolini z grupą zwolenników założył nową organizację. W tym samym czasie minister spraw zagranicznych Sydney Sonino w porozumieniu z królem Wiktorem Emanuelem III (postacią, która na tle innych rządzących dynastii jawi się jako mroczna i drugorzędna) podpisał tajny traktat z Brytyjczykami, przygotowując się do podjęcia działań wojennych przeciwko Austrii. Pewne zdobycze terytorialne za północną i północno-wschodnią granicą miały być nagrodą za wsparcie Imperium.

W 1915 r., wskutek posunięcia przypominającego zamach stanu, Włochy wypowiedziały wojnę Austrii i jej sojusznikom. Bezpośrednią tego konsekwencją była seria militarnych porażek, które pociągnęły za sobą ogromną liczbę ofiar. Koniec wojny, choć przedstawiany jako zwycięstwo i związany z sukcesem w postaci rozciągnięcia włoskiej władzy na nowe terytoria, niewiele lub wcale nie przyczynił się do podniesienia ogólnego poziomu życia ludności, którą wcześniej skłoniono do udziału w jatce nadzieją na lepsze życie. Do niczego takiego jednak nie doszło i w efekcie narastać zaczęły wewnętrzne niepokoje wyrażane głównie przez grupy socjalistyczne, komunistyczne i anarchistyczne.

Włoscy przemysłowcy i właściciele ziemscy, tak jak elity finansowe w innych krajach, obawiali się, że ich kraj wpadnie w ręce komunistów. Demokracja nie wydawała się zdolna do poradzenia sobie ze społecznymi napięciami. Nadzieję budziły za to utworzone zaraz po I wojnie przez Mussoliniego paramilitarne grupy, działające pod nazwą “Fasci di combattimento”. Ich członkowie nosili czarne koszule, w których napadali, bili, a niekiedy również mordowali przywódców centrolewicowych grup i działaczy związkowych. (Mussolini był socjalistą, którego jednak usunięto z partii za popieranie wojny.)

W listopadzie 1921 r., po zjednoczeniu z Partią Nacjonalistyczną i przy udziale mikroskopijnej Partii Futurystycznej Marinettiego, jego organizacja przekształciła się w Faszystowską Partię Narodową. Polityczny i społeczny zamęt zrobił resztę i wkrótce po założeniu Partii Faszystowskiej król miał podjąć nową decyzję. Mógł ogłosić wybory i bronić instytucji demokratycznych przed przemocą stosowaną przez gangi Mussoliniego. Zamiast tego, po marszu faszystów na Rzym, zdecydował się mianować go szefem rządu. Z punktu widzenia Kościoła katolickiego sytuacja mogła wydawać się najgorszą z możliwych.

Od ateisty do „męża opatrznościowego”

Mussolini, jako dobry marksista, był jawnym i zdeklarowanym ateistą i antyklerykałem. Jego stanowisko w tej kwestii było badane i sławna jest anegdota o tym jak kiedyś wyzywał boga, by poraził go śmiercią na miejscu. Mussolini jednak przeżył, prawdopodobnie po to, by kościołowi złożyć należny hołd.

Wiadomo, że jego pierwsze wystąpienie, w trakcie którego z wielkim lekceważeniem mówił o demokracji przedstawicielskiej, sprawiło, że katoliccy hierarchowie zaczęli słuchać go i wspierać jako prawdopodobnego partnera politycznego. Treść tego wystąpienia znamy z pamiętników barona Beyensa, ówczesnego belgijskiego ambasadora w Stolicy Apostolskiej. Z tego samego źródła dowiadujemy się o reakcji hierarchii katolickiej na pierwsze przemówienie Duce.

Kardynał Gasparri, Sekretarz Stanu, widzi wiele powodów, by być zadowolonym i mówi baronowi: „Ostrzegać Izbę, że będzie działać dwa lata albo tylko dwa dni, w zależności od dyscypliny, jaką się wykaże, jest najwyższą zuchwałością. Ale Mussolini zakończył swe przemówienie, modląc się do Boga o pomoc w kontynuowaniu swych obowiązków. Od 1870 r. z ust żadnego włoskiego króla czy szefa rządu nie wyszło odwołanie do Boskiej Opatrzności. Liberałowie nie dbali o religię… a nawrócony rewolucjonista dał przykład powrotu do religijnych praktyk. Opatrzność używa dziwnych środków, by doprowadzić Włochy do szczęśliwości. Osobiście nie żal mi włoskiego parlamentaryzmu, gdyż widzę jak Mussolini zdecydowanie zmierza ku konserwatywnym rządom” (Barone Beyens, Quatre ans à Rome, Paris 1924, s. 138, cytowany w: Ernesto Rossi, Il manganello e l'aspersorio, Milano 2000, s. 54-55).

Katolicki antymodernizm

W tamtych latach Kościół nie dopuszczał nawet myśli o rozdziale od państwa, a popierany przez niego model relacji z państwem miał być wiążący dla wszystkich jego członków i dla wszystkich ludzi, również niewierzących. Datował się on z czasów Soboru Trydenckiego i został potwierdzony przez Sobór Watykański I, który ustanowił dogmat o nieomylności papieża, jak również przez bulle i encykliki, głównie autorstwa Piusa IX uważanego za najbardziej antynowoczesnego papieża (do roku 1978 oczywiście!). Świadectwem konserwatyzmu Piusa był niesławny „Sylabus Nowoczesnych Błędów”. Do poglądów, które encyklika ta potępiła jako fałszywe, należą między innymi:

  • Rozum ludzki… jest jedynym sędzią wyrokującym o dobru i złu, prawdzie i fałszu” (teza 3)… „stąd rozum jest główną normą, dzięki której człowiek może i powinien osiągnąć znajomość wszystkich prawd jakiegokolwiek rodzaju” (teza 4).

  • W naszych czasach nie jest już więcej rzeczą pożyteczną, by religia katolicka uważana była za jedyną religię państwa z wykluczeniem wszystkich pozostałych” (teza 77).

  • Protestantyzm nie jest niczym innym jak tylko odmienną formą tej samej religii chrześcijańskiej; wyznając jego zasady, można tak samo podobać się Bogu jak należąc do Kościoła katolickiego” (teza 18).

  • Kościół od Państwa, a Państwo od Kościoła winno być odłączone” (teza 55).

  • Każdy człowiek ma prawo taką sobie religię wybierać i wyznawać, jaką wiedziony światłem rozumu uznał za prawdziwą” (teza 15) i “w niektórych państwach katolickich chwalebnie zostało zastrzeżone w prawie, by osoby tam przebywające miały całkowitą swobodę sprawowania publicznego jakiegokolwiek kultu” (teza 78).

  • Biskup Rzymski może i powinien pogodzić się i uporządkować swoje relacje z postępem, z liberalizmem, ze współczesną cywilizacją” (teza 80)*.

Często cytowaną osiemdziesiątą tezę należy wyjaśniać przez odwołanie się do alokucji "Jamdudum cernimus" z 18 marca 1861 r. W dokumencie tym papież wyraźnie rozróżnia pomiędzy prawdziwą i fałszywą cywilizacją i oświadcza, że historia dowodzi, iż Stolica Apostolska zawsze była protektorem i patronem wszelkiej prawdziwej cywilizacji. Stwierdza też, że jeśli system mający na celu dechrystianizację świata nazwać systemem postępu i cywilizacji, on sam nigdy nie może wyciągnąć do takiego systemu ręki na znak pokoju.

Mussolini chciał zrechrystianizować to, co zsekularyzowała reformacja a potem nowoczesny liberalizm, począwszy od lat 1776-1789. Jego pełne nawrócenie i obdarzenie faszyzmu błogosławieństwem Świętej Matki Kościoła oraz uczynienie Świętej Matki Kościoła integralną częścią włoskiego (jak również każdego innego) reżimu faszystowskiego - było jedynie kwestią czasu.

Pierwszą ważną reformą wprowadzoną przez Mussoliniego była reforma edukacji. Jej autorem był Giovanni Gentile – najbardziej znany intelektualista reżimu i stary przyjaciel późniejszego intelektualnego przeciwnika owego reżimu, Benedetta Croce. Obaj podzielali idealistyczne, neoplatońskie poglądy. Jednakże drugi z nich miał stać się „koncesjonowanym” dysydentem podczas dwudziestu lat rządów Mussoliniego.

Gentile uczynił religię częścią szkolnego programu nauczania, czego skutki włoscy uczniowie odczuwają do dzisiaj. Drugim ważnym politycznym posunięciem – powiązanym z pierwszym – było „zaprowadzenie pokoju” pomiędzy Królestwem Włoch a Kościołem katolickim, co zgodne było z nadziejami papieża. Tak więc wkrótce po przejęciu władzy rozpoczęły się tajne negocjacje. Kościół twardo pertraktował, domagając się rozwiązania tak zwanej „kwestii rzymskiej”, to znaczy mając nadzieję na powrót do stanu rzeczy z czasów papieża-króla (którego rządy dobiegły kresu w 1870 r.). Negocjacje w tej sprawie rozpoczęły się w 1926 r., a w 1929 r. zakończyły je porozumienia trzech traktatów laterańskich podpisanych w imieniu króla Włoch Wiktora Emanuela III przez premiera Benito Mussoliniego, a w imieniu papieża Piusa XI przez Sekretarza Stanu, kardynała Pietro Gaspariego, w Pałacu Laterańskim (stąd też nazwa, pod którą są znane).

Porozumienia zawierały traktat polityczny, który czynił z miasta Watykanu państwo i gwarantował Stolicy Apostolskiej pełną suwerenność. Papież został zobowiązany do wieczystej neutralności w relacjach międzynarodowych i do powstrzymania się od mediacji w sporach, chyba że w danym przypadku poproszą go o to wszystkie partie.

Traktaty zawierały również konkordat, który ustanowił katolicyzm włoską religią państwową. Przyjęto również porozumienie finansowe regulujące wszelkie roszczenia finansowe Stolicy Apostolskiej wobec Włoch, wynikające z utraty doczesnej władzy w 1870 roku.

Suma przyznana w ten sposób Stolicy Apostolskiej była mniejsza niż ta, którą Włochy deklarowały zapłacić na mocy prawa gwarancji z 1871 r., w którym rząd włoski gwarantował papieżowi Piusowi IX i jego następcom prawo do użytkowania Watykanu i Pałaców Laterańskich, ale nie suwerenną władzę nad nimi, oraz roczny dochód 3,250,000 lirów jako rekompensatę za utratę suwerenności i straty terytorialne. Stolica Apostolska, chcąc jasno zamanifestować niezależność od jakiekolwiek politycznej władzy w sprawowaniu duchowej jurysdykcji, odmówiła przyjęcia porozumienia zaproponowanego w 1871 r. i od tamtej pory, aż do podpisania traktatów laterańskich, papieże uważali się za więźniów Watykanu.

Aby uczcić udane zakończenie negocjacji, Mussolini oddał do użytku Via della Conciliazione (Drogę pojednania), która symbolicznie łączyła Watykan z centrum Rzymu. Kilka lat po II wojnie światowej (w 1947 r.) traktaty laterańskie włączono do konstytucji Republiki Włoch, co w głosowaniu poparła również Partia Komunistyczna.

Traktaty laterańskie sprawiły, że Mussolini był wychwalany przez papieża jako mąż opatrznościowy. Jego działania były błogosławione przez Kościół i - zaryzykowałbym stwierdzenie - podejmowane w porozumieniu z papieżem. Odnosi się to do interwencji w Hiszpanii po stronie nacjonalistycznych-falangistowskich żołnierzy Franco oraz do paktu stalowego z Hitlerem, który został już pobłogosławiony przez Kościół, zarówno politycznie – głosami Partii Centrum von Papena – jak i prawnie, przez podpisanie konkordatu. Nie koniec na tym. Poparcie dla faszyzmu Kościół wyrażał w cotygodniowych błogosławieństwach dla Führera zarządzonych rzez katolickich biskupów i w wielu innych działaniach na arenie międzynarodowej, ale również w ważnych posunięciach w polityce wewnętrznej, takich jak poparcie dla Praw Rasowych uchwalonych w 1938 r.

Niemniej jednak, pomimo sojuszu z Kościołem, Mussolini zamierzał stanąć na czele czegoś dużo większego niż katolicyzm.

Koniec części I

* Pius IX, Encyklika „Quantum Cura” i „Syllabus”, przeł. J. Wojtczak, Warszawa 1998, s. 33-34, 42, 43, 66, 79-80.








Racje - strona główna
Strona "Sapere Aude"