[ Strona główna ]

RACJE

Numer 1 - listopad 2019



Van A. Harvey

Przyjaciół Boga w przyjaciół człowieka, wyznawców w myślicieli

Ludwik Feuerbach ponownie odkryty


W dziewiętnastym stuleciu uchodził za najgłośniejszego i najwybitniejszego ateistę, za zwiastuna ery sprzeciwu wobec chrześcijaństwa i fideizmu. W dwudziestym wymieniano go wśród tych, którzy wpłynęli na młodego Karola Marksa, i jako prekursora poglądu Zygmunta Freuda, że bogowie to projekcje umysłu ludzkiego. Czcili go ongiś europejscy i amerykańscy humaniści, a wielbiciele amerykańscy przyszli mu z pomocą na wieść, że klepie biedę. Dziś jest prawie nieznany.

Ludwik Feuerbach (1804–1872) jest tymczasem jednym z najgłębszych krytyków religii w dziejach myśli Zachodu; jest bardziej przenikliwy niż każdy z owych trzech, których wyodrębniono jako „mistrzów podejrzeń”: niż Marks, Nietzsche i Freud1. Ci - inaczej niż ich poprzednicy, racjonaliści osiemnastego stulecia - nie odrzucają religii zwyczajnie jako wytworu strachu i niewiedzy, lecz znajdują jej źródła w ludzkiej psychice: Marks w niezaspokojeniu podstawowych potrzeb człowieka, Nietzsche w tendencji języka do personifikowania przyczyn, Freud w potrzebie metafizycznego ugruntowania moralności; i na tym właśnie polega ich „mistrzostwo”.

Feuerbach również upatruje głębokich źródeł religii w subiektywności człowieka, lecz sądzi, że może je odsłonić najlepiej rozumiejąca interpretacja samej świadomości religijnej. Dowodząc, że bogowie są w istocie projekcjami psychiki, nie potrzebuje żadnej ogólniejszej teorii, lecz poddaje drobiazgowej analizie modlitwy, pieśni i przekonania samych wyznawców religii. Usiłuje dotrzeć do świadomości religijnej: „Ja zaś pozwalam religii samej się wypowiadać, jestem tylko jej słuchaczem, tłumaczem, nie zaś suflerem”2. Marks, Nietzsche i Freud rzadko piszą wprost o religii, wyjąwszy Nietzschego bowiem mało o niej wiedzą. Feuerbach, przeciwnie, zna ją dogłębnie, teoretycznie i praktycznie – tak, że Karl Barth, wielki teolog protestancki, musiał przyznać, iż wiedza Feuerbacha o Biblii, o teologii chrześcijańskiej, a szczególnie o Lutrze, sytuuje go co do kompetencji teologicznych powyżej większości współczesnych filozofów3.

Religia jest jednym spośród wielu obszarów aktywności człowieka interpretowanych przez Marksa, Nietzschego i Freuda; Feuerbach natomiast skupia cały swój wysiłek intelektualny na jej wyjaśnianiu i interpretowaniu. Poświęca jej pierwszą książkę, Myśli o śmierci i nieśmiertelności (1830)4, i poświęca ostatnią, Teogonię z 1857 roku, a między nimi publikuje trzy ważne prace, O istocie chrześcijaństwa (zob. przypis 2.), O istocie religii (1844)5 oraz Vorlesungen über das Wesen der Religion (Wykłady o istocie religii, 1851). Problem religii nieustannie przyciąga jego uwagę, niczym ćmiący ból zęba, stale więc do niego wraca. Może więc powiedzieć, przy rozmaitych charakterystykach swego dorobku, że wszystko obraca się tam wokół jednego tylko tematu, wokół „religii, teologii i tego, co się z nimi wiąże”6. Jego celem, powiada, „jest rozjaśnienie mrocznej istoty religii pochodnią rozumu”7. Jednym z powodów tego, że nie cieszy się rozgłosem, jest jak na ironię zespolenie jego nazwiska do tego stopnia z sensacyjnym sukcesem dzieła O istocie religii, że wszystkie jego późniejsze prace o religii zazwyczaj się pomija albo błędnie uznaje za nieznaczne modyfikacje tamtego dzieła. Zespolenie to wzmacnia okoliczność, że książkę głęboko przenika duch heglizmu, filozofii podówczas panującej.

Hegel, wielki idealista, dowodził, że Absolut obiektywizuje się z konieczności w stworzeniu, a następnie dochodzi do pełnej samowiedzy w samowiedzy istot ludzkich i za jej pośrednictwem. Chrześcijaństwo symbolizuje ten kosmiczny proces, utrzymywał Hegel, symbolizuje go naiwnie i w zmitologizowanej postaci. Feuerbach, rzec można, stawia zręcznie Hegla „na nogach”. Stworzenie nie jest obiektywizacją Boga, dzięki której bóstwo osiąga samowiedzę, to raczej idea Boga służy gatunkowi ludzkiemu do osiągnięcia samowiedzy, która mu ujawnia jego istotne własności doskonałe. Idea Boga pojawia się wtedy, gdy jaźń (Ja) odróżnia się od innych (od Ty). Ja, dochodząc do samowiedzy w opozycji do Ty, nieuchronnie uświadamia sobie, że inny przypomina je samo, ono samo zaś jest w istocie członkiem gatunku, jest jego niedoskonałym przypadkiem szczególnym. Uświadomiwszy sobie swoje ułomności przez porównanie z gatunkiem, Ja ujmuje w wyobraźni doskonałości gatunku – rozum, wolę, uczucie – i personifikuje je pod postacią doskonałości „boskich”. Nasza ludzka natura jawi się nam najpierw jako inny doskonały byt. Bogowie są w istocie pierwotną, choć zapośredniczoną postacią ludzkiej samowiedzy.

Dzieje religii można w tej sytuacji postrzegać jako dzieje zdobywania przez gatunek ludzki wiedzy o jego autentycznym człowieczeństwie. Religia to „sen zbiorowy” ludzkości, dzięki któremu gatunek dochodzi do poznania swoich cech istotnych. Chrześcijaństwo jest według Feuerbacha szczytową postacią owego snu, bo jego symbolika i dogmaty wiodą ludzkość do uznania miłości za najwyższy (absolutny) atrybut człowieka. Doktryna dotycząca Wcielenia, na przykład, wyraża nieświadome poczucie, że Bóg tak bardzo troszczy się o pomyślność ludzkości, iż gotów jest poświęcić siebie dla jej dobra. Feuerbach wnioskuje stąd, że ateizm jest rzeczywistym, lecz utajonym znaczeniem doktryny o Wcieleniu: „Podobnie jak Bóg z miłości zrzekł się siebie, tak i my winniśmy z miłości zrzec się Boga”8.

Pogląd ten Feuerbach wykładał tak sugestywnie i systematycznie – jego książka ciągle przyciąga i porusza umysły studentów – że jego nazwisko stało się ostatecznie synonimem tytułu O istocie chrześcijaństwa.

Szczególnie głęboko oddziałał Feuerbach na Karola Marksa i jego zwolenników, Fryderyk Engels mógł więc napisać, wspominając w rozprawie Ludwik Feuerbach i zmierzch klasycznej filozofii niemieckiej wspólną przeszłość, że „wszyscy byliśmy wówczas feuerbachistami”.

Feuerbach odrzuca jednak tę argumentację w przekonaniu, że jest zbyt abstrakcyjna, zbyt uzależniona od filozofii Hegla, choćby na zasadzie sprzeciwu wobec niej, i w następnych pracach dokonuje rewizji swoich poglądów, a jego argumentacja, biorąc w znacznym uproszczeniu, przebiega następująco: Podmiot osiąga samoświadomość nie tylko w opozycji do innych podmiotów, lecz też w opozycji do przyrody, przy czym słowo „przyroda” odnosi się nie tylko do świata zewnętrznego, lecz też do świata wewnętrznego, który działa niezależnie od naszej wiedzy i woli. Prawdziwym źródłem religii jest więc relacja wiążąca Ja i nie-Ja (przyrodę).

W owym niezwykłym fragmencie wykładów o istocie religii, który mógłby powstać sto lat później, Feuerbach powtarza myśl, którą już kiedyś był wypowiedział, że bogów zrodził strach i bezradność w obliczu sił tworzących nie-Ja. Świadome Ja, którym powoduje pragnienie pomyślnego życia, ten podstawowy popęd życiowy, absolutnie zależne do owych sił decydujących o jego życiu i śmierci, personifikuje je, a w wyższych stadiach kultury, gdy osiąga całościowe spojrzenie na przyrodę, scala je w postaci monoteizmu. Dąży ono nie tylko do przekroczenia granic przyrody i śmierci, lecz jako istota społeczna pragnie nade wszystko uznania. Samoakceptacja jest jego życiowo kluczową potrzebą, a monoteizm zaspokaja mu ją na nieprzekraczalnym poziomie – żyjesz człowieku, upewnia go, w obliczu nieskończonego i kochającego stwórcy, a ten czyni cuda, byś przekraczał przyrodę i śmierć.

Feuerbach w pełni doceniał komfort psychiczny, którego źródłem jest ta wiara w kosmiczne uznanie. Uznając cuda i zawierzając mocy sprawczej modlitw wstawienniczych (a to zdaniem Feuerbacha stanowi rdzeń religii zwyczajowej, choć liberalni teologowie usiłują ją zdemitologizować), wyznawcy wierzą, że Bóg usunie wszystko, co zagraża ich zbawieniu. Feuerbach sądzi jednak, tak jak Nietzsche, że ludzkość płaci wysoką cenę za ten dobrostan psychiczny. W dążeniu indywiduum do jego własnej nieśmiertelności dostrzega chorobliwy erotyzm, a w wierze, że bóstwo wkracza w bieg przyrody na korzyść indywiduum, narcyzm i głupotę. Pragnienie indywidualnej nieśmiertelności ignoruje wszystkie fizyczne uwarunkowania przyrody, wyznaczające znaną nam postać egzystencji człowieka. Jesteśmy istotami społecznymi, zespolonymi relacjami Ja–Ty, a ograniczenia narzucane nam przez ciało, które religia usiłuje unicestwić, stanowią warunki możliwości autentycznie ludzkiej egzystencji. Jesteśmy dziećmi Ziemi, a nieśmiertelność to „absurdalne fantazyjne pragnienie”.

Feuerbach wypowiedział wiele znacznie mocniejszych argumentów pod adresem religii w ogólności, a szczególnie pod adresem monoteizmu, lecz sedno jego krytyki religii oraz jego oczekiwań pod jej adresem wyraża ostatnie zdanie wykładów o istocie religii: „Pragnę jedynie przekształcić przyjaciół Boga w przyjaciół człowieka, wyznawców w myślicieli, oczekujących przyszłego życia w badaczy życia tego tutaj, chrześcijan, którzy są – jak sami przyznają i powtarzają - <<w połowie zwierzętami, w połowie aniołami>>, w osoby, w całe osoby9.

Przełożył Bohdan Chwedeńczuk



1. Zwrot ten ukuł Paul Ricoeur. Zob. jego Freud and Philosophy: an Essay on Interpretation, przełożył Denis Savage, Yale University Press, New Haven 1970, rozdział 2.

2. Ludwik Feuerbach, O istocie chrześcijaństwa, przełożył Adam Landman, Państwowe Wydawnictwo Naukowe, Warszawa 1959, s. 23.

3. We wstępie do: Ludwig Feuerbach, The Essence of Christianity, przełożył George Eliot, z wprowadzeniem Karla Bartha i przedmową Richarda Niebuhra, Harper and Raw, New York 1957, s. X.

4. Ludwik Feuerbach, Myśli o śmierci i nieśmiertelności, przełożyła Krystyna Krzemieniowa, w: tenże, Wybór pism, tom I, Państwowe Wydawnictwo Naukowe, Warszawa 1988.

5. Ludwik Feuerbach, O istocie religii, przełożyła Krystyna Krzemieniowa, w: tenże, Wybór pism, tom II, Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 1988.

*Brockhaus stawia 1845 jako datę wydania tej pracy; zob. Der Grosse Brockhaus, Leipzig 1930, tom 6, s. 187 (przyp. tłum.).

6. Ludwig Feuerbach, Lectures on the Essence of Religion, przełożył Ralph Manheim, Harper and Row, New York 1967, s. 5.

7. Tamże, s. 22.

8. Ludwik Feuerbach, O istocie chrześcijaństwa, wyd. cyt., s. 116.

9. Ludwig Feuerbach, Lectures on the Essence of Religion, wyd. cyt., s. 285.







Racje - strona główna
Strona "Sapere Aude"
Symptoma