[ Strona główna ]

RACJE

numer 3

CZERWIEC 2020


Joanna Hańderek

COMPASSION: WSPÓCZUCIE, WSPÓŁODCZUCIE, WSPÓŁDZIELENIE


Compassion” to współczucie – słowo, które od razu może wzbudzić niechęć. - Tylko mi nie współczuj, nie chcę żadnego litowania się nad sobą! - To, co na pierwszym miejscu może nam przyjść na myśl, skrywa o wiele głębszy sens. Tak naprawdę we współczuciu kryje się o wiele więcej. Emocje, jakie dzielimy, współczując, to podstawa naszych relacji. Nie pojawiają się tylko wtedy, gdy kogoś nam żal, lub gdy ktoś zrobił coś źle i czujemy z tego powodu żal. Współczucie to emocjonalna reakcja na drugiego człowieka, ale nie tylko; to również budowanie relacji.

Compassion” to także współodczuwanie i współdzielenie się emocjami. Płacz może budzić współczucie lub wręcz litość. Współodczuwanie nie jest jednak prostą reakcją na emocje drugiego człowieka. To relacja, nawiązanie jej lub pogłębienie. Niezależnie od tego, czy mamy do czynienia z negatywnymi czy pozytywnymi emocjami, współodczuwanie oznacza, że jesteśmy z drugim człowiekiem, staje się on dla nas kimś, jest ważny. Właśnie dzięki współodczuwaniu możemy dowiedzieć się o sobie więcej. Żal odczuwany przez naszego znajomego nie jest naszym żalem. To nie my straciliśmy pracę. Ale we współodczuciu zaczynamy rozumieć jego niepewność, gniew, czy strach przed przyszłością. Współodczucie pozwala nam na pogłębienie naszej relacji, jego emocje stają się dla nas ważne, on sam staje się dla nas kimś więcej niż tylko jeszcze jednym znajomym. Właśnie powierzył nam swój sekret, otworzył się przed nami. Jeszcze nikt inny nie wie, co mu się przydarzyło. Otwarcie emocjonalne, proste gesty, czasami milczenie - cóż można powiedzieć?! Współodczuwamy, bo on nam zawierzył, zaufał nam, pokazał siebie; powstała nić, która wiąże.

Współodczuwanie jako otwarcie emocjonalne, budowanie więzi, staje się rozmową, czasami bez słów, prowadzoną jedynie w geście, prostym zaparzeniu herbaty. I nie ma to nic wspólnego z żalem, że drugiemu stała się krzywda; to raczej ślad jego obecności, emocje ujawnione, prowadzące do niego samego. „Współ” to razem.

Jako współodczucie prowadzi do pogłębienia istniejących już relacji. Radość odczuwana przez naszą przyjaciółkę nie jest w żadnej mierze naszą radością, ale może się nam udzielić jej dobre samopoczucie, śmiech. Fakt, że tak bardzo cieszy się ze swojego nowego domu, może okazać się zaproszeniem do zadomowienia w naszej wspólnej przyjaźni. Współodczuwanie dzięki emocjonalnemu zaangażowaniu ujawnia nam coś o nas samych, zaczynamy zdawać sobie sprawę, że nasza przyjaciółka jest dla nas kimś naprawdę ważnym.

Zielonooki potwór zazdrości czy zwyczajna obojętność znikają, współodczuwanie przewartościowuje nasze bycie w świecie. Ważniejszy staje się drugi człowiek. To on swoimi emocjami, problemami lub radościami prowadzi nas wprost do siebie. Ważniejsze niż samotne delektowanie się naszymi własnymi sprawamstaje się dla nas spotkanie, bycie z drugim. „Współ” to wspólnota.

Drugim filarem współczucia jest współdzielenie. Tak naprawdę to zaproszenie drugiego człowieka do naszego świata. To nie my wychodzimy do innego, by poznać jego/jej stany emocjonalne, ale to on/ona są przez nas zapraszani do współodczuwania.

Gdy nas boli, nie zawsze chcemy psię wyłakać na cudzym ramieniu. To moment szczególny; obdarzenia kogoś zaufaniem, zaproszeniem jego lub jej do naszego świata. Tak samo będzie ze wspólnym śmiechem. Nie ze wszystkiego, nie z każdym będziemy śmiać się szczerze. Prawdziwych przyjaciół poznajemy, gdy cieszą się z nami, gdy czują radość, kiedy coś dobrego nam się przydarza. Z prawdziwymi przyjaciółmi śmiejemy się szczerze. Nie razi nas wtedy nawet głośny śmiech.

Współdzielenie emocji to otwarcie na świat. Wrażliwość przyciąga innych. Wchodzenie w relacje wymaga szczerości, wówczas najlepiej podzielić się właśnie naszymi emocjami. Tym, co piękne dla nas, tym, co uważamy za złe i okrutne. Współdzielenie to otwarcie drogi, pomiędzy mną a tobą zaciera się dystans, pojawia się wspólna droga, wspólna sprawa. Współdzielenie może nas zbliżać, zwłaszcza jeżeli to, o co się troskamy, ma znaczenie dla obojga z nas i wartość dla nas obojfa. To tak jak ludzie, którzy jeszcze się nie znają, jeszcze nie potrafią ze sobą rozmawiać, ale już razem zaczynają działać – mają wspólny cel, wspólne zmartwienielub marzenie.

Współdzielenie jest relacyjne. Zawsze potrzebuje drugiego. Rozmawianie, działanie, wspólnotowość zaczynają się od współdzielenia. Podarowane emocje stają się naszym kapitałem.

Współczucie. Wspólne uczucia. Wspólnota doznań. Emocje podzielone na pół. Ten świat emocji nie jest antropocentryczny. To właśnie dzięki współodczuwaniu możemy zobaczyć inne istoty żyjące tak jak widzimy siebie. Bury kot siedzący na krawędzi chodnika. Szare futro, zaropiałe oczy. Budzi obrzydzenie, budzi żal. Jedni omijają kota ze wstrętem, tak jakby mógł ich zarazić swoją bezdomnością. Znajdą się jednak tacy, którzy zobaczą w nim istnienie. Samotność. Żal. Miłość utraconą. Właśnie współczucie pozwala w bezdomnym kocie widzieć jego samego, jego istnienie, a nie tylko nasze własne obrzydzenie lub zaniepokojenie. Bury kot przestaje być anonimową figurą. Zaczyna do nas mówić. Kto dał drugie życie kotu, ten wie, że podarował sobie samemu dużo więcej: obecność rozpraszającą naszą własną samotność czy niespełnienie. Mruczenie kota na kolanach podpowiada, że stało się coś więcej niż tylko zwykła pomoc. Współczucie pozwala więcej przeżyć, intensywniej dostrzegać rzeczywistość.

Emocje dają nam wiedzę o tym, co nas otacza. W trosce pozwalają zobaczyć, że ktoś cierpi, że jest samotny. W rozpaczy pozwalają dostrzec, że świat może wyglądać zupełnie inaczej. W oburzeniu pozwalają nam zmienić samych siebie. Drugi człowiek może przestać być obcym. Krowa może przestać być tylko stekiem. Sąsiad może nam przypomnieć dawno utraconą ciekawość świata. Pies nie jest tylko po to, by nas kochać. Przyjaciółka nie oznacza tylko naszego bezpieczeństwa. Emocje przewartościowują wszystko. Z każdym nowym spotkaniem, relacją, z kolejną odsłoną. Współ-od-czuwanie: ode mnie do ciebie, ujawnia nam moje i twoje ja. I nie ważne, czy to człowiek dobrze nam znany, czy też jeż, który przebiegł nam drogę. „Współ” może na nas wpływać w każdej chwili, zawsze i wszędzie.








Racje - strona główna
Strona "Sapere Aude"