[ Strona główna ]

RACJE

numer 5

Luty - 2021


PZ Meyers

ATEIZM TRZECIEJ FALI

W stronę nowego humanizmu



Bogowie umarli lub są bliscy śmierci. Wszyscy. Zabija ich nauka. Gdy wiara jest już ledwie wyczuwalną fantazją, wystarczy chwila uczciwego, krytycznego namysłu, aby ich uśmiercić.

Dzisiaj, ponad dwa stulecia po Oświeceniu, wiara w mity religijne słabnie lub wręcz zanika. Jako naukowiec nie mogę się powstrzymać od śmiechu, gdy słyszę, że bogowie domagają się ofiar lub jestem świadkiem sporów między świętoszkami, którzy biadolą nad wyzwoleniem seksualnym, a mniej groźnymi zwolennikami bogów rozumianych jako bezosobowe siły kosmiczne.

Publiczne debaty na temat istnienia bogów, jakich zdarza mi się słuchać, przypominają mi występy cyrkowe. Z jednej strony słyszymy głosy rozsądku, z drugiej zaś rozpaczliwe, „wygibasy” erystyczne, wezwania do szacunku dla tradycji i pospolite pobożne życzenia. Byłoby to śmieszne, gdyby nie smutny widok wciąż wielu wierzących traktujących poważnie te popisy pokrętnej retoryki.

Religia jest śmieszna i zepsuta. Poza zamierającą wiarą w boga instytucje głoszące tę wiarę zdają się dążyć do samounicestwienia. Kościół katolicki został zdemaskowany jako instytucja zepsuta do szpiku kości, chroniąca gwałcicieli dzieci i po uszy – zwłaszcza w Polsce - uwikłana w walkę o władzę przez nawoływanie do nienawiści. Kościoły protestanckie podzieliły się na tysiące sekt, z których większość, choć zwykle w kabaretowej formie, zajmuje się głownie wyłudzaniem pieniędzy od swoich owieczek i umacnianiem swoich przywilejów.

Islam próbuje cofnąć zegar historii do czasów średniowiecznej ignorancji, próbując dowieść, że jest lub może być bardziej barbarzyński niż Zachód, reagując gwałtownie za każdym razem, gdy ktoś ośmieli się zarzucić mu barbarzyństwo lub okrucieństwo. Wszystkie religie koncentrują się na narzucaniu norm współżycia sprzed stuleci, potępiając jednocześnie współczesne obyczaje i liberalne wartości moralne. Domagają się przy tym uznania, że to one są prawomocnym źródłem i strażnikiem wartości i właśnie one mają prawo do orzekania o tym, co jest dobre a co złe.

Ich głos jednak słabnie wraz z więdnącą wiarą, co sprawia, że wielu ateistów coraz częściej zadaje sobie pytanie, czy spory o istnienie boga mają jeszcze sens?” Oczywiście stare, dobre argumenty są wciąż przydatne i będą tak długo jak długo istnieć będą ludzie wierzący, (kto wie, czy nie przez wieczność?), jednak przemiany, o których mowa, otwierają nowe spory i nowe pola bitwy. W tym artykule chcę wykazać, że ateiści powinni je traktować poważnie, a przede wszystkim, że powinni się bardziej zaangażować w walkę o sprawiedliwość społeczną, uznając ją za ważną część swojej wolnomyślicielskiej tożsamości racjonalnych istot ludzkich.

Tradycyjny ateizm to na ogół format wąsko zdefiniowany. Większość ateistów skupia się na wykazaniu bezzasadności wierzeń religijnych i krytykuje, na ogół w wyważony sposób, religijne dogmaty lub wewnętrzne sprzeczności. „Nowy ateizm” (w rzeczywistości nie taki nowy jak się wydaje) sięga głównie po argumenty naukowe, nie tylko po to, żeby wykazać, że wierzenia religijne są błędne, ale także pozytywnie, a nawet uroczyście. Richard Dawkins pyta na przykład retorycznie, „komu potrzebne są mity, gdy sama rzeczywistość jest tak piękna i niezwykła!? Nowi ateiści wsparli również tradycyjny ateizm, angażując się publicznie w jego promocję, co płynie z przekonania, że mitologie religijne są wciąż ważne, gdyż przynoszą nam wielkie szkody i będą szkodzić w przyszłości, jeśli im się twardo nie przeciwstawimy.

Dlatego, w związku z tym, co powiedziałem wyżej, głoszę ideę ateizmu trzeciej fali: świadomego społecznie i zaangażowanego, łączącego etyczny humanizm z racjonalnością i asertywnością nowego ateizmu. Ateizm trzeciej fali powinien korzystać z dorobku nauki, przez co rozumiem znacznie więcej niż tylko postęp technologiczny. Równie ważny jest rozwój społeczny uwzględniający dążenie do zaspokojenia potrzeby większej równości i głębszej akceptacji różnorodności. Jego celem powinno być budowanie bardziej postępowej kultury – takiej, która uznaje, że wszyscy mamy i powinniśmy mieć równe szanse. Co najmniej równe szanse!

Wiem z doświadczenia, że ta propozycja spotka się ze sprzeciwem. - Ateizm polega tylko na zaprzeczaniu istnieniu bogów - powiedzą niektórzy i będą się upierać, że nie powinniśmy się angażować w nic poza podważaniem wiary w bogów, jak gdyby nic nie wynikało z faktu, że bogowie nie istnieją i mamy tylko jedno życie tu na Ziemi!

Ateizm jest na ogół praktykowany jako rodzaj abstrakcyjnego ćwiczenia filozoficznego i wzór społeczeństwa debatującego, jakby liczyło się tylko to, że jedna osoba ma rację, a druga się myli. Ciekawe, dlaczego w takim razie tak wielu wielu ateistów wciąż chce wykazać, że mogą być dobrzy bez bogów, dowodząc jednocześnie, że ateizm to nic innego jak prosta odpowiedź na jedno pytanie?

Moim zdaniem zwolennicy tak wąsko pojmowanego ateizmu są w błędzie. Ateizm to znacznie więcej niż tylko odrzucenie wiary w boga. Świadomość, że życie doczesne jest twoim jedynym życiem i nie będzie będzie już żadnego innego musi wpływać niemal na wszystko, co czujesz, myślisz i robisz! Czy nic nie wynika z konstatacji, że wszystkich, każdą osobę na tej planecie czeka ten sam los i nie ma od niego ucieczki?!

Dzieci w rodzinach ludzi wierzących są wychowywane w strachu przed piekłem i wieczną karą. Kobietom mówi się, że celem ich życia jest służenie mężom jak bogom i wychowanie możliwie największej liczby dzieci. Wszystkich wzywa się, by odrzucili naukę i rozum, gdy są sprzeczne ze słowem Bożym. Są to psychologiczne nadużycia i my, ateiści, mamy prawo, a nawet obowiązek, stanowczo im się przeciwstawiać. Tym między innymi zajmuję od wielu lat. Jednak na świecie jest tak wiele zła i niesprawiedliwości, nie zawsze i nie tylko z winy Boga, że nie możemy lub nie powinniśmy zamykać oczu na wszystko poza dość teoretycznym problemem wiary w nieistniejących bogów.

Gdy biednym dzieciom odmawia się dobrego wykształcenia tylko dlatego, że zarząd miasta lub dzielnicy, w której mieszkają, od dziesięciu lat nie zakupił nowych podręczników, podczas gdy zarząd sąsiedniej, bogatszej dzielnicy regularnie kupuje nowe, wartościowe książki, jestem przerażony niesprawiedliwością, jaka dotyka te dzieci.

Gdy widzę dziewczęta rezygnujące z kariery naukowej, ponieważ powiedziano im, że „dziewczyny nie znają się na matematyce”, jestem przerażony nierównością ze względu na płeć. Kiedy rząd naszego kraju bombarduje biedniejsze narody, by „zaprowadzić pokój”, gdy dzieci głodują lub cierpią na uleczalne choroby, gdy dziewczęta są sprzedawane do domów publicznych, a chłopcy dostają broń i każe im się zabijać lub ginąć w wojnach domowych, oburzam się tym bardziej, że wiem, iż nikt z nich nie może liczyć na zadośćuczynienie w życiu pozagrobowym i nikt nie zasłużył sobie na ten los tym, co czynił w poprzednim wcieleniu. Nie godzę się na niesprawiedliwość, bo jako ateista wiem, że nie ma żadnej „wyższej” niż ludzka instancji, do której mógłbym się zwrócić o pomoc; tylko my, ludzie, mamy moc działania.

Gdy zatem słyszę, jak ateiści i sceptycy próbują wytyczyć granice naszych obowiązków i zainteresowań, twierdząc, że kwestie polityczne i społeczne są poza ich zasięgiem, irytuję się i chcę im powiedzieć, że idee są ważne również dlatego, że mają konkretne, dalekosiężne skutki dla życia ludzi i całych społeczeństw. Jako ateiści musimy dbać o siebie nawzajem, wiemy bowiem , że nie ma nikogo, kto zrobi to za nas.

Często to samo słyszę o nauce: że jest neutralna w kwestiach moralnych, że opisuje tylko to, co jest, i nie mówi, jak powinno być. To w pewnej mierze prawda. Nauka jest narzędziem, które można wykorzystać do leczenia chorób lub do budowy bomb. Jednak naukowcy nie są i nie powinni być moralnie neutralni, tak jak i organizacje naukowe czy kultura nie powinny być wykluczane z definiowania właściwych zastosowań nauki. Nauka bez humanistycznych standardów moralnych prowadzi do ludobójstwa, bombardowania Hiroszimy lub skandalicznych eksperymentów z Tuskegee, w wyniku których zmarło ponad stu poddanych eksperymentom Afroamerykanów. Analogicznie, ateizm może być neutralny etycznie, ale żywi ludzie, ateiści i organizacje ateistyczne, nie powinny być neutralne i obojętne. Ateizm sensu stricto może się ograniczać do głoszenia prawdy o istnieniu naturalnego wszechświata, ale ateizm stosowany w praktyce powinien być ideą regulacyjną i potężną inspiracją do budowy nowej ludzkiej wspólnoty. Odrzucenie religijnej mitologii ma rozliczne implikacje, które musimy wziąć pod uwagę i wykorzystać, aby osiągnąć nasze cele.

Jakie powinny być te cele? Ponieważ jestem ateistą, mam obiektywnie wspólne cele z każdym innym człowiekiem na tej planecie. Dlatego twierdzę, że ateiści powinni walczyć o równość dla wszystkich, o bezpieczeństwo ekonomiczne dla wszystkich oraz o powszechnie dostępną oświatę i ochronę zdrowia. Powinniśmy być ruchem, który w tym samym stopniu akceptuje wszystkich bez względu na płeć, rasę, wiek i umiejętności, i ruchem, który docenia bogactwo form, jakie przyjmuje ludzkie życie społeczne. Ateizm powinien być postępowym ruchem społecznym, a nie tylko stanowiskiem filozoficznym i naukowym, ponieważ życie w bezbożnym wszechświecie oznacza nową jakość i nowe wyzwania dla całej ludzkości.

PZ Meyers jest profesorem biologii na University of Minnesota Morris (UMM).

Tłumaczyła Ewa Tomczak-Woźniak z asystą Pawła Tomczaka

Dostosował Andrzej Dominiczak1


1. Dostowanie lub adaptacja tekstu to praktyka przyjęta i stosowana w okresie oświecenia w Pplsce np. przez redaktorów Monitora. Jak sama nazwa wskazuje słowo to oznacza głęboką redakcję, a nawet uzupełnienie tekstu oryginału majce na celu przybliżenie go polskiemu czytelnikowi.





Racje - strona główna
Strona "Sapere Aude"